"Rosja to największy eksporter zboża na świecie, więc jest w stanie faktycznie wypełnić lukę po zbożu ukraińskim. Co więcej, korzysta też na obecnej zwyżce cen na rynkach światowych. To cyniczna gra. To używanie żywności jako elementu szantażu, broni, a zarazem budowania własnych wpływów" - tak o kryzysie zbożowym i polityce Kremla w tej sprawie mówił na antenie Radia RMF24 Andrzej Gantner. Dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności był gościem Pawła Balinowskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Rosja wycofała się z porozumienia, które w zeszłym roku przywróciło handel ukraińskim zbożem przez Morze Czarne i ustabilizowało sytuację na rynkach. Ta decyzja spowodowała poważne zagrożenie dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego. Ukraina przed wojną była jednym z największych światowych eksporterów żywności, a w zeszłym roku drogą morską wyeksportowała ponad 30 mln ton zboża. Dziś Władimir Putin spotkał się z liderami państw afrykańskich, najmocniej dotkniętych przez ten kryzys, oferując im darmowe dostawy.
Jakie motywy stoją za rosyjską decyzją? Gość Radia RMF24 wyjaśnia: Uzależnienie tych państw od dostaw Rosji, być może odcięcie Ukrainy na przyszłość od tych rynków zbytu (...), oczywiście całkowita destabilizacja sytuacji na rynkach światowych oraz liczenie na konflikt wewnątrz Unii Europejskiej.
Rosyjska decyzja nie pozostanie bez wpływu na sytuację w poszczególnych państwach. Jak podkreśla Gantner, ten wpływ będzie różny w poszczególnych regionach świata: Z jednej strony mamy na świecie kraje, które ewidentnie potrzebują zboża, same go nie produkują i dla nich ono stanowi dosyć ważną część wyżywienia społeczeństwa. Tam bez niego może zapanować głód.
Ale z drugiej strony, o ile niepokoje związane z zerwaniem porozumienia zbożowego wpływają na podniesienie cen zboża na światowych rynkach, sytuacja wygląda zupełnie inaczej z perspektywy polskiej. Na polskim rynku mamy do czynienia z gigantycznymi nadwyżkami tego produktu, szczególnie istotnymi z punktu widzenia zbliżających się żniw. To dobra informacja dla konsumentów, bo nie ma podstaw, żeby ceny żywności wystrzeliły w górę. Ale zła dla rolników, którzy mając bardzo wysokie koszty i w perspektywie brak możliwości sprzedaży zboża, przynajmniej relatywnie szybko, mogą stanąć przed bardzo trudnymi wyborami - ocenia ekspert.
Polskie zapasy zboża w najbliższym czasie będą tylko rosnąć, a tymczasem pojawiają się głosy ostrzegające przed możliwymi problemami z eksportowaniem go poza nasz kraj. Mogą one wynikać z zajęcia kanałów tranzytu w Polsce przez zboże pochodzące z Ukrainy. Może się okazać, że za granicą ceny będą wzrastać i będzie popyt na zboże, ale my nie będziemy w stanie go wyeksportować, bo kanały eksportowe zostaną zajęte przez zboże ukraińskie - mówił gość.
Gantner uważa, że ukraińskie zboże będzie trafiało przede wszystkim na rynki państw unijnych, a nie tam, gdzie jest najbardziej potrzebne. Przez ten rok Unia Europejska nie zrobiła kompletnie nic, żeby uruchomić większą przepustowość, jeżeli chodzi o eksport zboża do krajów potrzebujących, poza Unię - tłumaczył. Jego zdaniem taka sytuacja jest niekorzystna dla Polski, dla której europejskie rynki są bardzo istotne.
Zdaniem eksperta stoimy w przededniu poważnego kryzysu logistyczno-społecznego: Eksport drogą lądową z Ukrainy do innych krajów jest bardzo nieefektywny i bardzo drogi. W tamtym roku większość zboża, czyli ponad 30 mln ton, zostało wyeksportowane drogą morską, właśnie czarnomorską. Transporty kołowe czy pociągowe to bardzo droga opcja, bardzo niewygodna, trudna do zrobienia i powolna.
Opracowanie Dorota Hilger