Były szef Służby Wywiadu Zagranicznego Ukrainy Mykoła Małomuż powiedział, że rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła tajne rozmowy z amerykańską Centralną Agencją Wywiadowczą. Emerytowany generał stwierdził na antenie ukraińskiej telewizji, że negocjacje dotyczą zmiany władzy na Kremlu i bezpieczeństwa rosyjskiego arsenału jądrowego.
Nawet na początku wojny (w lutym 2022 roku - przyp. red.) wielu znanych (rosyjskich) polityków i generałów FSB sprzeciwiało się inwazji (na Ukrainę). Wówczas nie można było jednak ujawniać tych nastrojów, ponieważ Władimir Putin zarządzał swoimi współpracownikami twardą ręką i mógł ich odsunąć. Nikt nie chciał zatem ryzykować. Teraz jednak (Władimir Putin) osłabł, sytuacja uległa zmianie i pojawiły się sprzyjające okoliczności do prowadzenia przez FSB rozmów z CIA na temat zmiany reżimu w (Moskwie) - oznajmił Mykoła Małomuż, który kierował Służbą Wywiadu Zagranicznego Ukrainy w latach 2005-10. Wypowiedź generała przytoczyła agencja UNIAN.
W ocenie byłego wojskowego wewnętrzny kryzys w Rosji, związany z niedawnym buntem szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, skłonił kierownictwo FSB do przemyślenia swojej roli w systemie władzy i podjęcia prób "uniknięcia odpowiedzialności" za działania Kremla. W związku z tą sytuacją wysoko postawieni funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych mają nawiązywać kontakty z Waszyngtonem.
(Generałowie) w pewien sposób pomogą Zachodowi w tworzeniu nowego reżimu w Rosji: bardziej demokratycznego, który zakończy wojnę i przyjmie porozumienie (pokojowe), a nawet (zagwarantuje) perspektywę wyborów. Jednocześnie (nowe władze) zapewnią stabilność i najważniejszą rzecz - kontrolę nad arsenałem nuklearnym, o co Zachód bardzo się obawia - dodał były szef SZRU.
Mykoła Małomuż zaznaczył, że na razie prowadzone są tylko nieoficjalne, zakulisowe rozmowy o wstępnym charakterze. W jego ocenie można jednak zakładać, że Rosję czeka albo rozpad, albo przekształcenie się obecnego reżimu w nową formę władzy, złożoną z "wojskowych, polityków i biznesmenów".
Generał przewiduje, że te osoby będą przeprowadzać w Rosji systemowe zmiany, ale już w nowych realiach politycznych, uwzględniających porażkę w wojnie z Ukrainą i konieczność wypłacenia temu państwu reparacji.
W sobotę 24 czerwca doszło do buntu Grupy Wagnera, co miało być efektem napięć pomiędzy rosyjskim resortem obrony a przywódcą najemników Jewgienijem Prigożynem.
Wagnerowcy najpierw zajęli Rostów nad Donem, w tym siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego, a następnie ruszyli w kolumnie pancernej w kierunku Moskwy. Najemnicy, którzy dotarli do obwodu lipieckiego, mieli znajdować się 200 km od stolicy Rosji.
Bunt zakończył się po negocjacjach przywódcy wagnerowców z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Szef Grupy Wagnera zgodził się ustąpić i po południu rozkazał najemnikom, by zaczęli się wycofywać z terytorium Rosji. Na mocy porozumienia najemnicy, którzy zdecydowali się pozostać w Grupie Wagnera, będą mogli wyjechać na Białoruś.