Napastnik, który strzelał w czwartek wieczorem do policjantów w centrum Paryża, był Francuzem. Tak poinformował w belgijskiej telewizji publicznej VRT szef MSW Belgii Jan Jambon. Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie (ISIS), które twierdzi, że sprawcą strzelaniny jest osoba o pseudonimie Abu Yusuf al-Beljiki, obywatel Belgii. Tymczasem na posterunek policji w Antwerpii zgłosił się mężczyzna, poszukiwany w związku z atakiem terrorystycznym na Polach Elizejskich. Francuzi twierdzą, że znają tożsamość napastnika. Nie chcą jednak na razie podać jego nazwiska do publicznej wiadomości.
Człowiek, który jest ścigany listem gończym, wydanym przez władze belgijskie, pojawił się na posterunku policji w Antwerpii na północy Belgii - powiedział agencji AFP rzecznik francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, Pierre-Henry Brandet.
Tymczasem francuska policja zatrzymała trzech członków rodziny napastnika - podały źródła prawne, na które powołuje się Reuters.
Paryska prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie ataku, poinformowała, że na miejscu ataku, w samochodzie należącym do napastnika, śledczy znaleźli strzelbę i noże.
Według prokuratora Paryża Francois Molinsa, zamachowiec, po wyjściu z zaparkowanego w drugim rzędzie samochodu, strzelał z broni automatycznej do minibusa, w którym przebywali policjanci, a gdy próbował uciekać, został zastrzelony przez funkcjonariuszy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Prokurator zaznaczył, że znana jest tożsamość zabójcy, ale "dla dobra dochodzenia", nie podał jego nazwiska.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Według ISIS był to Abu Yusuf, zwany Belgiem, ale według "źródeł bliskich śledztwa", cytowanych przez dziennik "Le Figaro", chodzi o 39-letniego obywatela francuskiego Karima C., który trzy razy sądzony był za próbę zabójstwa, w tym dwukrotnie za strzelanie do policjantów. W 2005 roku skazany został na 15 lat więzienia.
Osobnika, który od trzech miesięcy obserwowany był przez służby policyjne z powodu "radykalizacji", jak nazywa się związki z dżihadyzmem, zatrzymano w lutym, gdyż zapowiadał, że "zabierze się za policjantów". Został zwolniony z braku dowodów.
Natychmiastowego i drastycznego zaostrzenia walki z islamskim ekstremizmem żąda od francuskich władz szefowa skrajnej prawicy Marine Le Pen. Przewodnicząca Frontu Narodowego domaga się natychmiastowego wydalenia z kraju wszystkich obcokrajowców podejrzanych przez służby specjalne o to, że są islamskimi ekstremistami.
Marine Le Pen żąda odebrania francuskich paszportów tym z nich, którzy mają podwójne obywatelstwo. Reszta powinna, jej zdaniem, usłyszeć zarzuty działalności na szkodę francuskiego państwa.
Szefowa skrajnej prawicy po raz kolejny oskarżyła prezydenta Hollande’a o karygodną nieudolność w walce z muzułmańskim terroryzmem. Wielu komentatorów przypuszcza, że wczorajszy zamach może doprowadzić do zwycięstwa Marine Le Pen w wyścigu do Pałacu Elizejskiego - bo to ona zapowiada najbardziej radykalne metody przeciwdziałania atakom islamskich ekstremistów.
W porannych audycjach radiowych i programach telewizyjnych, eksperci zastanawiali się nad wpływem zamachu na przebieg ostatniego dnia kampanii, która kończy się w piątek o północy, jak i na wynik głosowania w I turze.
Ta kampania, przepełniona niepewnością, staje się jeszcze bardziej niepewna - powiedziała prezenterka France-Info. Internetowa gazeta "Huffington Post" przypomina słowa Fillona, który podkreślił w czwartek wieczorem, że "wyrugowanie totalitaryzmu islamskiego" jest jego zobowiązaniem wyborczym. Autor artykułu w "HP" pisze, że pomoże to kandydatowi, gdyż opinia publiczna uważa go za najlepiej, spośród konkurentów, przygotowanego do tego zadania.
Telewizja informacyjna LCI przypomniała, że Pola Elizejskie były już trzy razy "sceną barbarzyństwa" zamachów terrorystycznych w 1986 roku: 3 lutego wybuch bomby podłożonej w śmietniku zabił jedną osobę i ranił osiem, 20 marca dwie osoby zostały zabite w wybuchu, a 29 odniosło rany, a 14 września odkryto bombę w piwnicy restauracji, która eksplodowała, zabijając dwóch policjantów przybyłych na miejsce i raniła kelnera.