Fińskie służby bezpieczeństwa ostrzegają przed prowokacjami ze strony Rosji w związku z prowadzoną w tym kraju dyskusją o przystąpieniu do NATO. O możliwych cyberatakach i atakach hybrydowych mówi szef Sepu, czyli fińskiej policji bezpieczeństwa.
30 czerwca w Madrycie odbędzie szczyt NATO z udziałem przywódców 30 państw. Będzie to okazja dla rządu w Helsinkach, by złożyć dokumenty potwierdzające chęć wejścia w struktury Paktu Północnoatlantyckiego.
Po inwazji Rosji na Ukrainę poparcie Finów dla przyjęcia kraju do NATO osiągnęło w połowie marca, według sondażu Instytutu Taloustutkimus, nowy historyczny rekord, przekraczając po raz pierwszy 60 proc.
Moskwa od lat grozi Helsinkom "poważnymi konsekwencjami politycznymi i militarnymi" w przypadku wejścia do NATO.
Mimo to wygląda na to, że rząd w Helsinkach jest coraz bliżej podjęcia takiej decyzji, a fiński wywiad ostrzega przed prowokacjami ze strony Rosji.
"Finlandia musi liczyć się i przygotować na to, że Rosja będzie chciała wymierać presję, aby mieć wpływ na decyzję Finlandii w sprawie NATO. Zadaniem władz jest zagwarantować, że dyskusja o tym będzie mogła przebiegać bez strachu i oglądania się na to, czy obcy wpłyną na politykę bezpieczeństwa" - powiedział Antti Pelttari, szef policji bezpieczeństwa Sepu.
Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wewnętrzne kraju ostrzegają przed rosyjskimi prowokacjami, zarówno hybrydowymi jak i cybernetycznymi.
"Rosja sprzeciwia się rozszerzeniu NATO, musimy być przygotowani na cyberataki i próby wpływania, które mogą nasilić się w najbliższych tygodniach. Musimy być przygotowani na szerokie spektrum metod" - oświadczył Pelttari.
Szef Sepu powiedział także, że Kreml może wykorzystywać do tego celu Rosjan, którzy osiedli w Finlandii. "Rusofobia to część narracji rosyjskiej propagandy" - przyznał.
Jako potencjalny cel operacji hybrydowych ze strony Rosji wymieniane są Wyspy Alandzkie, obszar będący strefą zdemilitaryzowaną.
"Bez wchodzenia w szczegóły, to zadanie władz, by przyjąć kilka scenariuszy i szczegółowo zaplanować, jak zapobiec zagrożeniu" - mówił szef służb.
Przyznał, że na archipelagu nie ma żadnego żołnierza, ale są inne służby: policja i straż graniczna. "Ale co robimy i w jakim zakresie, tego nie będę komentował" - zastrzegł.
Ostrzegł przed szpiegami, którzy mogą szukać wśród mieszkańców Finlandii swoich źródeł informacji oraz źródeł dezinformacji, czyli tych, którzy będą próbowali oddziałać na innych, a tym samym na opinię publiczną w sprawie przystąpienia do NATO.
Dodał, że biorąc pod uwagę wielkość Finlandii, w kraju tym znajduje się stosunkowo dużo oficerów obcego wywiadu, w tym oczywiście także z Rosji. Ci pracują nie tylko pod przykrywką dyplomatów, ale także naukowców i dziennikarzy.
"Nie wszyscy Rosjanie są szpiegami" - zastrzegł przy tym.