Prezydent Filipin Rodrigo Duterte ogłosił w czwartek 30-dniowy zakaz podróży z i do stolicy kraju Manili. Zakaz wejdzie w życie w niedzielę. To część serii drastycznych działań mających na celu zahamowanie epidemii Covid-19.
Jak pisze agencja AP, Duterte zapowiedział w przemówieniu telewizyjnym zakaz zgromadzeń na obszarze całej stolicy. Zaznaczył przy tym, że ignorowanie kwarantanny będzie wiązało się z poważnymi konsekwencjami, w tym karą więzienia. Zapowiedział, że jeśli sytuacja się pogorszy, to "policja i wojsko przywrócą porządek".
Licząca ponad 12 milionów mieszkańców Manila to jedno z najgęściej zaludnionych miast na świecie. W ramach próby powstrzymania szerzącej się epidemii, większość urzędników państwowych została wysłana na urlopy.
Jak dotąd w całych Filipinach wykryto 52 przypadki zakażenia nowym koronawirusem. Przewodniczący filipińskiego Senatu Vicente Sotto skrytykował prezydenta za podjęcie zbyt drastycznych kroków. To podręcznikowy przypadek przesadnej reakcji - powiedział polityk cytowany przez agencję AP.
W czwartek Duterte poddał się testowi na Covid-19. Jak tłumaczył zrobił to ponieważ - mimo braku symptomów - dziewięciu członków jego administracji miało kontakt z zakażonymi wirusem osobami. Choć na początku tygodnia straż prezydencka zapowiedziała wprowadzenie rygorystycznego protokołu mającego chronić przed dotykiem i kontaktem z chorymi, Duterte stwierdził w przemówieniu, że nie będzie unikał uścisków dłoni.