Niemiecka stocznia znalazła się na celowniku FBI i Europolu. Chodzi o specjalizującą się w budowie luksusowych jachtów stocznię z Bremy. To tu budowane i remontowane miały być jachty należące do rosyjskich oligarchów.
Śledczy z FBI i Europolu szukają w stoczni Lürssen dokumentów, które potwierdzą, kto jest faktycznym właścicielem luksusowych łodzi.
Majątki rosyjskich oligarchów są objęte sankcjami i warte krocie jachty są przez kraje zachodnie rekwirowane. Problem w tym, że bardzo trudno dotrzeć do tego, kto jest ich faktycznym właścicielem, te informacje są bardzo głęboko ukryte. Statki najbogatszych Rosjan kupowane są przez całe sieci podstawionych firm i pośredników.
Według medialnych informacji na celowniku jest co najmniej sześć jachtów, należących między innymi do szefa Rosnieftu Igora Sieczina, Aliszera Usmanowa, było współwłaściciela londyńskiego Arsenalu oraz właściciela Dynama Moskwa, czy Suleymana Kerimowa, deputowanego z Dagestanu i bliskiego współpracownika prezydenta Rosji.
FBI chce dzięki dokumentom ze stoczni ustalić, które z luksusowych jachtów należą faktycznie do samego Władimira Putina. Tu podejrzane są dwie jednostki. Pierwsza to jacht "Graceful", jeden z najdroższych tego typu statków na świecie, oficjalnie zarejestrowany na rosyjskie państwowe przedsiębiorstwo żeglugowe Sowkomflot. Jacht w pośpiechu opuścił Hamburg, tuż przed rosyjskim atakiem na Ukrainę. Drugi jacht, który ma należeć do Putina, to 140-metrowa, zbudowana właśnie w Bremie "Szeherezada", która w lecie została zarekwirowana we Włoszech.
Śledczy szukają też dowodów prania brudnych pieniędzy. Według medialnych doniesień, stocznia Lürssen współpracuje w tej kwestii, choć odmawia komentowania tych doniesień.