Serbowie są nieobliczalni, Włosi marzą o nawiązaniu do sukcesów z przeszłości, Bułgarzy chcą przełamać niemoc, Rosjanie pragną wyjścia z dołka, a Francuzi przyjechali po złoto – przedstawiamy faworytów siatkarskich mistrzostw Europy.
Dawno nie było takiego turnieju, w którym forma "Biało-czerwonych" byłaby jedną wielką zagadką. Polacy w tym roku zapewnili kibicom emocje jak na kolejce górskiej. Były wzloty i upadki, ale prawdziwa zabawa dopiero przed nami - startują siatkarskie mistrzostwa Europy.
W pierwszej kolejności musimy zapomnieć, że jesteśmy mistrzami świata. To zupełnie inna drużyna, w której są rutyniarze, ale też początkujący zawodnicy. Za Polakami przemawiają jednak dwie rzeczy - kibice oraz długie i komfortowe warunki. Niektórzy eksperci zaznaczają, że awans do półfinału jest obowiązkiem, ale aby to zrobić, trzeba pokonać w pierwszym meczu Serbów. Zdaniem Łukasza Kadziewicza, to spotkanie będzie dla nas "małym finałem". Wygrana można skierować nas do łatwiejszej części drabinki i zadecydować o pierwszym miejscu w grupie, ponieważ Finowie i Estończycy należą do europejskich średniaków.
Serbowie od lat należą do światowej elity. Ekipa z Półwyspu Bałkańskiego wystartuje na mistrzostwach Europy po raz 25. Dwa razy sięgali po złote medale (2001 i 2011 rok), raz po srebrny (1997 rok), a siedem razy stawali na najniższym stopniu podium. Ambicje tej drużyny od zawsze są ogromne, a na jej czele stoi Nikola Grbić - przed laty wybitny zawodnik, który cały czas czeka na sukces jako szkoleniowiec kadry narodowej. Niektórzy mogą zaprotestować pisząc, że Serbia wygrała w 2016 roku Ligę Światową, ale warto zwrócić uwagę, że był to rok, w którym odbywały się igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro (na których Serbów zabrakło). Grupowi rywale Polaków w pierwszej kolejności muszą sobie poradzić, jak załatać lukę po Marko Ivoviciu, który był niekwestionowanym liderem. Ale nawet bez byłego przyjmującego Asseco Resovii ekipa Serbii jest nieobliczalna.
(j.)
O sukcesie marzą też Włosi, którzy mają w kolejki aż 6 złotych medali mistrzostw Europy. Po raz ostatni Italia triumfowała jednak w 2005 roku, a więc 12 lat temu. Azzurri przyjadą do Polski bez dwóch największych gwiazd Ivana Zaytseva (konflikt interesów z tamtejszą siatkarską federacją), oraz Osmany’ego Juantoreny (odpoczywa przed przyszłorocznymi mistrzostwami świata). Mimo to Włosi przyjeżdżają do Polski w pozytywnych nastrojach i chcą się zrewanżować po kompletnie nieudanej Lidze Światowej.
Po latach wielkich sukcesów (13 złotych medali mistrzostw Europy), rosyjska siatkówka wpadła w dołek. Nie mniej Sborna zawsze jest zaliczana do grona faworytów. Największą gwiazdą jest Maksim Michajłow, który obecnie jest jednym z najlepszych atakujących świata. Jego popisy mogła niedawno oglądać krakowska publiczność, podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera (Michajłow został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem). Drużyna Rosji cały czas swojego stylu. Ze składu, który ograł Polskę w tegorocznej Lidze Światowej zostało tylko trzech zawodników.
Głównym faworytem do złota są jednak Francuzi, którzy przeżywają złote lata. Dwa lata temu sięgnęli po mistrzostwo Europy, a w tym roku wygrali Ligę Światową. "Trójkolorowym" wypomną się jednak ubiegłoroczne igrzyska olimpijskie, w których nie zdołali wyjść z grupy. Michał Kubiak, przyjmujący reprezentacji Polski, zwracał uwagę że "Francja to napompowany do granic możliwości balon" i dodał, że podopiecznych Laurenta Tillego można pokonać - to nie są galaktyczna ekipa, jak niegdyś reprezentacja Brazylii. Nie mniej Francuzi imponują szeroką i wyrównaną kadrą. Wyróżnia się 21-letni Stephen Boyer, Banjamin Toniutti i Earvin N’Gapeth.
W ostatnich latach poziom siatkówki w Europie bardzo się wyrównał. To wszystko sprawia, że kibice mogą się spodziewać pasjonującego turnieju. Faworytów jest co najmniej kilku, ale musimy wierzyć że powtórzymy sukces z 2009 roku i wygramy te mistrzostwa. Gramy w końcu u siebie.