Kamil Stoch nie pojawi się w zaplanowanym na przyszły weekend konkursie skoków w amerykańskim Lake Placid. Polak ma coraz większe kłopoty. Wielkimi krokami zbliżają się mistrzostwa świata w Planicy, a forma trzykrotnego mistrza olimpijskiego ciągle spada.
Coś bardzo niedobrego stało się z techniką. Cały czas szukam klucza, który mógłby odwrócić te skoki. Podczas niedzielnego konkursu w Willingen zdecydowaliśmy się na ekstremalny ruch. To miało być coś zupełnie innego. Miałem czuć się ekstremalnie w trakcie odbicia i w pozycji. Był wóz albo przewóz. Poszedłem na całość. Nie ma innego wyjścia; nie ma półśrodków. Nie cierpię takiej stagnacji i skakania tylko po to, żeby skakać. Chce robić to dobrze - tłumaczył Kamil Stoch po nieudanych kwalifikacjach w Willingen.
Po fatalnym występie w Willingen, gdzie Stoch nie zakwalifikował się nawet do konkursu głównego, ma teraz szukać formy w kraju. Pozostanie w Polsce, by odpocząć i popracować nad techniką - nie wiadomo jednak pod czyim okiem. Sztab naszej kadry ma więc ciężki orzech do zgryzienia. Thomas Thurnbichler będzie musiał zdecydować, czy skupi się na poprawie formy Stocha i zostanie z nim w Polsce, czy poświęci się całkowicie opiece nad pozostałymi zawodnikami naszej kadry.
Wpływ Thurnbichlera na naszych reprezentantów jest nie do przecenienia. Zawodnicy wrócili do wysokiej formy i to mimo relatywnie zaawansowanego wieku, jak na skoczków narciarskich.
Biało-czerwoni wyruszą do USA bezpośrednio z Niemiec, by jak najszybciej poradzić sobie z różnicą czasu i rozpocząć przygotowania do konkursu. TVP Sport informuje, że do Stanów miał według pierwotnych ustaleń lecieć trener Wojciech Topór, uznawany za jedno z zaufanych ludzi Kamila Stocha. Jest również Zbigniew Klimowski, który dawniej był podstawowym trenerem polskiego skoczka. Według najbardziej prawdopodobnego scenariusza, Stoch otrzyma kilka dni wolnego, a później trenować będzie właśnie pod okiem Wojciecha Topora.
To ostatni moment na doszlifowanie techniki. Wielkimi krokami zbliżają się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w Planicy. 25 lutego czeka nas pierwszy konkurs rangi mistrzowskiej. Wcześniej - skoki w Lake Placid i rumuńskim Rasnovie. Czasu na pracę pozostało bardzo niewiele.
Halvor Egner Granerud dwoma zwycięstwami w Willingen potwierdził dominację w Pucharze Świata skoczków narciarskich. Następnym krokiem ma być wygranie konkursów w Lake Placid, aby - jak buńczucznie ogłaszają norweskie media - pokazać Amerykanom na czym polega ten ekstremalny sport.
Później w jego startach nastąpi przerwa. Norweg nie wystartuje w Rasnovie. W planach ma odpoczynek i treningi, by przygotować się do mistrzostw świata.
Podkreślono, że żaden norweski zimowy sportowiec nie był tak popularny w USA od lat 30-tych ubiegłego wieku. Ostatnio taką sławę zyskała za oceanem Sonja Henie - trzykrotna złota medalistka olimpijska, która postawiła w pewnym momencie na karierę aktorską i stała się najlepiej opłacaną gwiazdą Hollywood. Granerud koncentruje się jednak jedynie na skokach. Po weekendzie w Willingen ma już na koncie 4 zwycięstwa z rzędu w Pucharze Świata.