Do godziny 21 Polacy głosują w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Do południa odnotowano frekwencję na poziomie 7,31 proc. W kraju dochodziło do incydentów, m.in. do zrywania, zamalowywania i naklejania plakatów wyborczych. Do Państwowej Komisji Wyborczej docierają także sygnały o łamaniu ciszy wyborczej w internecie - są one przekazywane policji.
27 tys. lokali wyborczych pozostanie otwartych do godziny 21. Uprawnionych do głosowania jest 30 mln 333 tys. 357 wyborców. O jeden mandat ubiega się średnio 25 kandydatów. W sumie Polacy wybierają 51 polskich eurodeputowanych.
Państwowa Komisja Wyborcza podała, że do południa najwięcej osób zagłosowało w okręgu warszawskim I - 9,79 proc., zaś najniższa frekwencja była w okręgu wrocławskim - 6,22 proc.
Do PKW docierają sygnały o łamaniu ciszy wyborczej w internecie - wśród nich są również informacje dotyczące polubienia profili kandydatów na portalach społecznościowych. Konsekwencje za naruszenie ciszy wyborczej zależą od rodzaju wykroczenia lub występku.
W różnych miejscach dochodziło do incydentów związanych z głosowaniem. Przewodniczący jednej z konińskich komisji obwodowych był pijany - miał ponad 3 promile alkoholu. Został odsunięty od czynności. W Bogatyni obwodowym komisjom wyborczym wydano nieprawidłowe pieczęcie. W Wicku tuż przed otwarciem lokalu jeden z członków komisji próbował wrzucić do urny trzy karty do głosowania - za siebie, żonę i syna. Wezwano policję, członkowi komisji grożą konsekwencje prawno-karne. W Olsztynie starsza kobieta poprosiła członków komisji, by pomogli jej w akcie głosowania - czego jej zgodnie z prawem odmówiono. Wtedy opuściła lokal wyborczy, później jednak do niego wróciła i zażądała wydania ponownie karty do głosowania, czego nie można było zrobić. Policja wyprowadziła ją z lokalu.
W Krakowie przy okazji wyborów odbywa się także referendum, w którym mieszkańcy odpowiadają na cztery pytania, m.in. dotyczące organizacji w mieście zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku.
(edbie)