"Jeśli sytuacja polityczna na Ukrainie uniemożliwi rozegranie meczów piłkarskich mistrzostw Europy, turniej zostanie przełożony na inny rok" - powiedział dyrektor organizacyjny UEFA Martin Kallen. Dodał jednak, że na razie nie przewiduje takiego rozwiązania. Tymczasem Szef Komisji Europejskiej Jose Barroso zapowiedział, że nie weźmie udziału w wydarzeniach związanych z Euro 2012 na Ukrainie. Bojkot mistrzostw rozważa także kanclerz Niemiec.
Kallen, który jest w stałym kontakcie z prezydentem UEFA Michelem Platinim, przyznał, że trzeba obserwować rozwój niepokojących wydarzeń na Ukrainie, a szczególnie sytuację uwięzionej byłej premier Julii Tymoszenko, oraz okoliczności czterech zamachów bombowych w Dniepropietrowsku. Przyglądamy się temu wszystkiemu codziennie. Platini podchodzi do tego naprawdę poważnie - powiedział. Jeśli sytuacja stanie się niebezpieczna, turnieju nie będzie. Nam zależy wyłącznie na zorganizowaniu mistrzostw w piłce nożnej, nic innego - dodał Kallen.
Rzecznika szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso poinformowała, że "w tym momencie nie zamierza uczestniczyć w wydarzeniach związanych z Euro 2012". Podkreśliła, że KE jest "bardzo zaniepokojona sytuacją na Ukrainie" i odesłała do oświadczenia wiceprzewodniczącej KE oraz szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, w którym krytykowano m.in. "selektywnie" stosowany system sprawiedliwości na Ukrainie, zwłaszcza w stosunku do byłej premier Julii Tymoszenko.
W piątek natomiast światło dzienne ujrzał list komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding do prezesa UEFA, w którym poinformowała, że nie pojedzie na mecz otwarcia Euro 2012 w Warszawie. Wyraziła także zaniepokojenie w sprawie przestrzegania praw człowieka na Ukrainie.
Także kanclerz Niemiec Angela Merkel "poważnie rozważa" zbojkotowanie meczów na Euro 2012 na Ukrainie, jeżeli była ukraińska premier Julia Tymoszenko będzie nadal przetrzymywana w więzieniu. Taką informację przekazał magazyn polityczny "Der Spiegel".
Ewentualny bojkot obowiązywałby cały niemiecki rząd, bo "jeżeli szefowa rządu nie jedzie, to pozostali ministrowie też nie jadą" - czytamy w niemieckim tygodniku. Bojkot dotyczyłby także obecności na finałowym meczu Euro 2012 w Kijowie, gdyby reprezentacja Niemiec miała w nim wystąpić.
Do zbojkotowania piłkarskich mistrzostw Europy na Ukrainie w proteście przeciwko więzieniu Tymoszenko, skazanej na siedem lat kolonii karnej, wezwał europejskie rządy minister ochrony środowiska Norbert Roettgen. Na znak protestu przeciwko dalszemu więzieniu Tymoszenko prezydent Niemiec Joachim Gauck odwołał w ubiegłym tygodniu udział w planowanym na połowę maja spotkaniu prezydentów krajów środkowoeuropejskich w Jałcie na ukraińskim Krymie.
Minister spraw zagranicznych Włoch Giulio Terzi oświadczył, że bojkot ukraińskiej części Euro 2012, który zaproponowały władze Niemiec, budzi wątpliwości w krajach UE.
Szef dyplomacji poinformował, że o ile Niemcy bardzo poważnie rozważają taką możliwość, to pozostałe kraje unijne "wyrażają wątpliwości co do użycia oręża bojkotu wydarzeń sportowych". Bowiem precedensy są bardzo poważne - dodał Terzi.
Wezwania do bojkotu Euro z powodu sytuacji na Ukrainie są niczym nieuzasadnione, to nieporozumienie - twierdzi polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Nasza sytuacja jest trudna. MSZ nie chce tego przyznać, więc w miękkich słowach stara się zakomunikować, że już wielokrotnie wstawiał się za byłą premier - twierdzi Marcin Bosacki, rzecznik MSZ. Jak dodaje, Polska ostrzegała władze w Kijowie, iż ta sprawa zaszkodzi Ukrainie.
Jak polski resort dyplomacji tłumaczy naszą mało zdecydowaną postawę?Sama Julia Tymoszenko kilka razy mówiła, żeby interesy Ukrainy nie stały się zakładnikiem jej osobistego losu. Apelowała do tych, którzy chcą jej pomóc, by jednocześnie nie szkodzili Ukrainie. Polska będzie słuchała tych słów - twierdzi Bosacki. Wygląda więc na to, że tuż przed Euro taka postawa jest wyjątkowo wygodna.
Donald Tusk jeszcze powinien jak najszybciej zadzwonić do niemieckiej kanclerz Angeli Merkel , żeby ratować sytuację - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM były wiceszef MSZ Paweł Kowal. Jego zdaniem polski premier powinien powiedzieć niemieckiej polityk, że nie powinno się bez konsultacji z Polską wygłaszać ostrych oświadczeń na temat imprezy, którą Polska współorganizuje z Ukrainą. W tej rozmowie Tusk powinien też zwrócić uwagę na pokazanie jak dużo wysiłku kosztowały nasz kraj przygotowania do mistrzostw. Brak tej reakcji to porażka rządu - uważa Kowal. Jeśli zgodzimy się na taką praktykę, że nie mamy wpływu na decyzję głównych polityków unijnych w sprawach Ukrainy, czy Białorusi to wytrącamy sobie z ręki narzędzie wpływania na politykę w naszym regionie - podkreśla. Bez względu na długi weekend głos, według Kowala, powinni zabrać najważniejsi urzędnicy a nie tylko rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Ukraińskie władze zaczynają iść drogą Łukaszenki - twierdzi w rozmowie z RMF FM Wołodymyr Horbacz z Instytutu Współpracy Euroatlantyckiej. Tak kijowski politolog komentuje zamieszanie z bojkotem Euro 2012 na Ukrainie. Według eksperta, głosy zachodnich polityków wzywające również do bojkotu spotkania w Jałcie są przykładem na to, że Europa zaczęła izolować Ukrainę. Zachodni przywódcy czują się oszukani. Podczas oficjalnych rozmów ukraińskie władze mówią jedno, a robią coś zupełnie odwrotnego. Dlatego kontakty zaczynają być ograniczane do minimum - tłumaczy. Przy okazji Wołodymyr Horbacz zwraca również uwagę trudną politycznie sytuację Polski jako kraju, który współorganizuje Euro 2012. Do lipca nie oczekiwałbym żadnych zmian w stosunkach Polski z ukraińskimi władzami. Zawsze jednak w Europie będą gorliwsi krytycy Ukrainy niż Warszawa - podkreśla kijowski politolog.