Nie milkną echa doniesień o pozwoleniu USA na używanie przez Ukrainę amerykańskiej broni do uderzeń na terytorium Rosji. "To może być 'game changerem' i skrócić wojnę" - powiedział szef ukraińskiego MSZ Andrij Sybiha przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Przedstawiciel Rosji groził "drastycznymi konsekwencjami" dla Europy. "To kolejny krok na drabinie eskalacyjnej i nikt nie wie, dokąd to zmierza" - ocenił doradca Donalda Trumpa Michael Waltz.

REKLAMA

Sybiha: Stanowisko Ukrainy zawsze było jasne

To może być "game changer", a im dalej Ukraina będzie mogła uderzać, tym krótsza będzie wojna. Stanowisko Ukrainy zawsze było jasne: mamy pełne prawo do atakowania celów wojskowych na terytorium Rosji. To nasze uzasadnione prawo i uratuje nasze życie, naszych cywilów - powiedział Andrij Sybiha podczas wspólnego briefingu z szefem brytyjskiego MSZ Davidem Lammym tuż przed debatą Rady Bezpieczeństwa ONZ w przeddzień 1000. dnia rosyjskiej agresji na pełną skalę.

Ukraiński minister odpowiedział w ten sposób na pytanie o doniesienia nt. decyzji prezydenta USA Joe Bidena, by pozwolić Ukrainie na używanie amerykańskich rakiet ATACMS do rażenia celów w głąb rosyjskiego terytorium.

Rosyjska odpowiedź

Do sprawy podczas posiedzenia Rady odniósł się rosyjski ambasador Wasilij Nebenzia, twierdząc że decyzja ta jest wynikiem "agonii demokratycznej administracji, która poniosła upokarzającą porażkę w wyborach prezydenckich".

Być może Joe Biden, z wielu powodów, nie ma nic do stracenia, ale jesteśmy zdumieni krótkowzrocznością przywódców Wielkiej Brytanii i Francji. Są chętni, aby grać na rękę ustępującej administracji i wciągają nie tylko swoje kraje, ale całą Europę w eskalację na dużą skalę z drastycznymi konsekwencjami, i nad tym kraje zachodnie powinny się bardzo zastanowić - grzmiał przedstawiciel Kremla.

Odrzucił też możliwość zamrożenia konfliktu według linii wytyczonych porozumieniami mińskimi. Zaakceptujemy tylko taki rodzaj decyzji, który usunie podstawowe przyczyny kryzysu i nie pozwoli, aby powtórzył się - oznajmił Nebenzia.

Szef brytyjskiego MSZ David Lammy ocenił, że udział żołnierzy z Korei Północnej w wojnie jest "potężną eskalacją" konfliktu przez Rosję i wymaga ona silnej odpowiedzi.

Szczerski: Rosyjska propaganda odwraca rzeczywistość

W poniedziałkowej debacie RB ONZ wziął udział również m.in. ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski, który poparł prawo Ukrainy do samoobrony.

Rosyjska propaganda odwraca rzeczywistość, przekręcając definicje ofiary i agresora. To rażące zniekształcenie bezpośrednio przeczy rezolucjom Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które jednoznacznie uznały tę wojnę za rosyjską agresję i ją potępiły. W tym kontekście powtarzamy, że poprzez swoje działania obronne mające na celu zmniejszenie zdolności Rosji do prowadzenia nielegalnej wojny, Ukraina korzysta ze swojego prawa do samoobrony, w pełnej zgodności z prawem międzynarodowym i jak zapisano w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych - zaznaczył dyplomata.

Ambasadorka USA Linda Thomas-Greenfield obiecała dalsze wspieranie Ukrainy, zapowiadając kolejne pakiety pomocy wojskowej w najbliższych dniach. Czyniąc aluzję do nadchodzącej zmiany władzy w Waszyngtonie, przekonywała też, że sprawa wsparcia Kijowa przed rosyjską agresją nie powinna być przedmiotem partyjnych sporów i "drobnej polityki".

Ostatecznie, wspieranie Ukrainy w Kongresie i poza nim, nie może być i nie powinno być kwestią partyjną. Stawanie w obronie demokracji i praw człowieka jest ponad drobną polityką i trwa dłużej niż jakikolwiek przywódca - powiedziała przedstawicielka Waszyngtonu. Podobnie jak Szczerski zaznaczyła, że choć dużo obecnie mówi się o zakończeniu wojny, to "pokój, który nie jest sprawiedliwym pokojem, który nie jest trwałym pokojem (...) nie jest prawdziwym pokojem".

Wezwała też Chiny, by "zaprzestały podsycania wojny na kontynencie europejskim (...) i powtarzania tez rosyjskiej propagandy, by usprawiedliwić tę wojnę".

Chiński przedstawiciel Geng Shuang skrytykował natomiast "obsesję obu stron na punkcie wygrania wojny siłą i dokonywania wielkoskalowych ataków przeciwko sobie". Jako alternatywę przedstawił chińsko-brazylijską inicjatywę pokojową, wzywając do ograniczenia globalnych konsekwencji konfliktu, powstrzymania się od eskalacji i prowokacji oraz doprowadzenia do zawieszenia broni i politycznego rozwiązania wojny. Stwierdził też, że rola USA w konflikcie będzie źle oceniona przez historię.

Dorada Trumpa: Nikt nie wie, dokąd to zmierza

Decyzja o zniesieniu restrykcji na użycie rakiet USA wewnątrz Rosji to kolejny krok na drabinie eskalacyjnej i nikt nie wie, dokąd to zmierza - powiedział w poniedziałek nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz w wywiadzie dla telewizji Fox News. Jak stwierdził, on i Trump będą skupieni na zakończeniu wojny.

Korea Północna dostarcza pociski balistyczne, artylerię. Teraz dziesiątki tysięcy żołnierzy. W odpowiedzi administracja znosi to ograniczenie. Korea Północna wysyła więcej żołnierzy. Korea Południowa teraz mówi, że może się zaangażować - wyliczał. Chiny kupują ropę od Iranu za grosze. Iran wykorzystuje to do wysyłania pocisków i dronów Rosji, które następnie uderzają w krytyczną infrastrukturę na Ukrainie - dodał.

Jak ocenił Waltz, decyzja Bidena jest "taktyczna", podczas gdy Donald Trump koncentruje się na "wielkiej strategii".

Prezydent Trump mówi (...) jak sprawić, by obie strony usiadły przy stole, aby zakończyć tę wojnę. Jaka jest podstawa porozumienia i kto zasiada przy tym stole? - mówił polityk. To coś, nad czym prezydent Trump i ja z pewnością będziemy pracować. To jest zespół gwiazd, który prezydent Trump tworzy, który przemyśli te szersze kwestie strategiczne i to, jak doprowadzimy tę wojnę do końca, co prezydent Trump obiecał podczas kampanii - zakończył.