„Nie zostanę w OFE, ponieważ nie chce mi się wypełniać żadnej deklaracji. Mnie jest bez różnicy, czy emeryturę wypłaci mi ZUS, czy OFE. Emerytury i tak będą głodowe” – mówi w rozmowie z „Faktem” były szef rady nadzorczej ZUS Robert Gwiazdowski. Co zrobić, by na emeryturze wiązać koniec z końcem? „Robić dzieci i oszczędzać. W jakikolwiek sposób, byleby daleko od państwa” – radzi ekspert.
Gwiazdowski radzi, by oszczędzać na emeryturę wykorzystując polisę lub lokatę. "To przynajmniej powoduje, że nie tracimy. Bo lokaty w bankach nie pomnażają naszego majątku, ale przynajmniej minimalizują straty, jakie ponosimy wskutek inflacji" - wyjaśnia. Sugeruje też, że oszczędzać - nawet w bardzo ograniczonym zakresie - może praktycznie każdy. Państwo zabiera młodym ludziom, którzy wkraczają w wiek produkcyjny, takie pieniądze w postaci podatków, wszystkich składek itd., że rzeczywiście mało zostaje. Ale z drugiej strony, to nie jest żaden argument dla tych, którzy np. palą, albo dla tych, którzy wyrzucają jedzenie. Bo jak spojrzymy, jakie ilości jedzenia lądują w śmietniku, to jednak okazuje się, że jest wielomiliardowy potencjał, żeby gdzieś - na przykład prywatnie - w jakiś sposób się ubezpieczyć - zauważa.
Ci, którzy teraz wkraczają na rynek pracy, nie będą pracowali do 67. roku życia. Będą pracowali do 75. roku życia! Tak jak w Szwecji. To wynika z tabel demograficznych - ostrzega ekspert. Średnia długość życia wydłuży się z 80 do 90 lat. I nie ma takiej siły, żeby przez 23 lata życia ludzie pozostawali na emeryturze. Jeśli rodzić się będzie nadal statystycznie 1,3 dziecka - tak jak obecnie - to ci, którzy będą pracować na ich emeryturę, nie dadzą rady utrzymać ich przez 23 lata. Nie ma takiej możliwości - podkreśla.
- Matkę ruszyło sumienie
- Córka Biedrzyńskiej dowiedziała się o jej chorobie z mediów
- Podwójne życie wiceministra