Znaczenie ciepła domu podkreśliła w bożonarodzeniowym orędziu brytyjska królowa Elżbieta II. Mówiła o "ponadczasowej prostocie siły przyciągania" domu jako "miejsca ciepła, zażyłości i miłości, wspólnych historii i wspomnień". Tradycja tych świątecznych wystąpień brytyjskich monarchów obowiązuje od 1932 roku, kiedy pierwsze życzenia przekazał narodowi - za pomocą radia - król Jerzy V.
Przemówienie Elżbiety II, nagrane kilka dni przed świętami w Pałacu Buckingham, zostało wyemitowane równocześnie na wszystkich najważniejszych antenach brytyjskiej telewizji i w radiu.
Otwierając swe wystąpienie, królowa przypomniała, że sześćdziesiąt lat temu właśnie ona jako pierwsza w historii wygłosiła orędzie transmitowane na żywo w telewizji.
Sześć dekad później zarówno prezenterka, jak i technologia się nieco zmieniły - żartowała. Wówczas nikt nie mógłby sobie wyobrazić, że ludzie będą oglądali przemówienie na laptopach i telefonach komórkowych, jak część z Was robi to dzisiaj - mówiła.
91-letnia monarchini podkreśliła przy tym, że "uderza ją coś, co się nie zmieniło: niezależnie od technologii wielu z Was będzie oglądało to orędzie w domach".
"We think of our homes as places of warmth, familiarity and love... there is a timeless simplicity to the pull of home."Watch Her Majesty The Queen's Christmas broadcast 2017. Merry Christmas to all. #ChristmasDay2017 pic.twitter.com/s9HAvPvrKO
RoyalFamily25 grudnia 2017
Myślimy o domach jako miejscach ciepła, zażyłości i miłości, wspólnych historii i wspomnień, co prawdopodobnie jest powodem, dla którego o tej porze roku wielu wraca do miejsc, w których się wychowali. Istnieje ponadczasowa prostota siły przyciągania domu - mówiła.
Elżbieta II złożyła także hołd mieszkańcom Londynu i Manchesteru, które ucierpiały w tym roku w łącznie pięciu zamachach terrorystycznych: zginęły w nich w sumie 33 osoby, a ponad 350 zostało rannych. Jak podkreśliła królowa, "silna tożsamość (tych miast) była bardzo widoczna w ciągu ostatniego roku, szczególnie w obliczu tych potwornych ataków".
Monarchini wspomniała także niszczące huragany na Wyspach Karaibskich i pożar wieżowca Grenfell Tower w zachodnim Londynie, podkreślając, że "nasze myśli i modlitwy są z tymi, którzy zmarli i stracili tak wiele".
Elżbieta II zaznaczyła także, że w obliczu tych tragedii "mamy dług u pracowników służb ratunkowych, którzy ryzykowali swoim życiem, aby ratować innych", i podkreśliła, że wielu z nich nawet w pierwszy dzień świąt nie mogła być w domu, "bo są w pracy, aby nas chronić".
Królowa powiedziała, że jest "wdzięczna za błogosławieństwo domu i rodziny, a w szczególności 70 lat małżeństwa" z księciem Edynburga Filipem. Jak żartowała, w czasach jej dzieciństwa nie funkcjonował nawet taki zwrot jak "platynowa rocznica ślubu", bo "nikt się nie spodziewał, żeby tyle żyć".
Zaznaczyła również, że "cieszy się na myśl o przywitaniu w przyszłym roku nowych członków rodziny": chodzi o spodziewane trzecie dziecko pary książęcej Williama i Kate oraz amerykańską aktorkę Meghan Markle, która w maju wyjdzie za księcia Harry'ego.
W poniedziałek 36-letnia Markle wzięła wraz ze swoim narzeczonym udział w tradycyjnym świątecznym nabożeństwie w kościele w Sandringham, towarzysząc pozostałym członkom rodziny królewskiej: królowej i jej mężowi, następcy tronu Karolowi i księżnej Camilli oraz młodszemu pokoleniu rodziny królewskiej: Williamowi, Kate i dwójce ich dzieci. Przed kościołem czekało na nich kilkuset ludzi, w tym amerykańscy żołnierze z pobliskiej bazy RAF Lakenheath.
Obecność partnerki Harry'ego została odnotowana przed brytyjskie media jako precedens, bowiem - co nie zdarzyło się nigdy wcześniej - została dopuszczona do udziału w ceremonii jeszcze przed ślubem.
(e)