"W interesie krajów zachodnich nie leży, aby Turcja atakowała pozycje kurdyjskie. Zwłaszcza, że to Kurdowie na północy Syrii i Iraku skutecznie przeciwstawiają się terrorowi Państwa Islamskiego" – uważa dr Fuad Jomma, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego i Kurd pochodzący z Syrii. Od soboty turecka armia ostrzeliwuje zarówno islamistów, jak i Kurdów. We wtorek zaogniającą się sytuacją zająć mają się członkowie NATO.

REKLAMA

Aneta Łuczkowska, RMF FM: Był pan zaskoczony, że w sobotę Turcja przepuściła atak na pozycje kurdyjskie? Że zerwała kruchy, ale jednak, rozejm?

Fuad Jomma, politolog: Szczerze mówiąc tak. Trochę byłem zaskoczony, bo Turcja z jednej strony prowadzi rozmowy pokojowe od 2013 roku przynajmniej jest ten rozejm, który trwa, między Partią Pracującą Kurdystanu, a władzami tureckimi. Nawet te negocjacje pokojowe są na dosyć wysokich obrotach, więc jestem bardzo zdziwiony.

Czy Kurdowie zagrażają Turcji pana zdaniem?

Tak, jak najbardziej - Kurdowie zagrażają Turcji, bo aspiracje Kurdów są tak ogromne. Gdziekolwiek by się znaleźli: czy w Syrii, czy w Iraku, czy w Iranie, czy w Turcji. Turcja obawia się, że Kurdowie prędzej czy później będą dążyć ku niepodległości. Turcja widzi, że w północnym Iraku już praktycznie istnieje państwo kurdyjskie. Turcja również widzi, że Kurdowie w Syrii staja się siłą potężną i siłą bardzo atrakcyjną dla państw zachodnich. Widzą, że oni walczą przeciwko islamistom. Widzą, że też mają aspiracje, żeby stworzyć tam państwo kurdyjskie...

I że Kurdowie tureccy do nich dołączą?

Dokładnie, że Kurdowie w Turcji prędzej czy później zobaczą, że o wiele mniej Kurdów mieszka w Syrii czy w Iraku, a już uzyskali swoje prawa. Tym bardziej w Turcji mieszka połowa Kurdów. Podkreślam, że w Turcji mieszka między 15 a 20 milionów Kurdów i to nie tylko na obszarach kurdyjskich, ale również na obszarach państwa tureckiego, w samym Istambule mieszka między 4 a 7 milionów Kurdów

Tylko, że z drugiej strony to Kurdowie oddzielają Turcję od islamistów i od tego, co w Syrii i w Iraku wyprawia tzw. Państwo Islamskie. To ostatni punkt oporu.

Tak, Kurdowie walczą przeciwko Państwu Islamskiemu i szczerze mówiąc w ogóle Turcja od dawna jest oskarżana przez różne państwa, że ona pomaga Islamskiemu Państwu w Iraku i Lewancie. Chociaż sama nigdy się nie przyznała, to obserwatorzy, wywiad widzieli doskonale, że wiele dostało się do Państwa Islamskiego właśnie przez terytorium Turcji. Turcja nawet i leczyła tych rannych islamistów w Syrii w swoich szpitalach i są na to niezbite dowody, wiec Turcji się nie podoba, że rola Kurdów na bliskim wschodzie rośnie. Kurdowie stali się siłą bardzo atrakcyjną dla państw Europy Zachodniej, bo państwa Europy Zachodniej za wszelką cenę chcą zwalczyć islamistów, a Kurdowie są chętni i nie pozwalają na ekspansję Państwa Islamskiego.

Czy to dobry moment na to, żeby Turcja wszczynała wojnę z Kurdami? Chyba nie najlepszy.

To jest bardzo zły moment, żeby rozpętała wojnę zarówno z Kurdami, jak i z islamistami. To nie jest adekwatne, nawet jeżeli były jakieś walki od czasu do czasu miedzy działaczami partii PKK i miedzy władzami tureckim. To nie jest powód, żeby zerwać rozmowy pokojowe. Turcja wie doskonale, że Kurdowie się nie zgodzą na byle co, na byle jakie prawa w Turcji. Mają większe aspiracje. Chcą stworzyć w tej chwili autonomię, bądź federacje kurdyjską w Turcji i Turcja chce osłabić PKK, żeby wynegocjować lepsze warunki w negocjacjach pokojowych. Poza tym jest jeszcze inny czynnik wewnętrzny. Niedawno były w Turcji wybory parlamentarne. Kurdowie zdobyli 13 proc. i to kosztem Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, czyli AKP, które rządzi w Turcji. Najprawdopodobniej AKP nie może stworzyć rządu sama. Inne frakcje też nie chcą wejść w koalicje, żeby stworzyć ten rząd. Najprawdopodobniej będą więc nowe wybory parlamentarne. Prezydent Erdogan chce uzyskać więcej głosów, żeby mogli znowu sami stworzyć rząd.

To chyba ryzykowna metoda.

Ryzykowna, bo już partie opozycyjne w tym kraju ostrzegały Erdogana, ale on liczy na to, że w ten sposób uzyska więcej głosów wśród nacjonalistów w Turcji. Partie w kraju zdają sobie sprawę z tego, że o to właśnie chodzi.

Myśli pan, że wspólnota międzynarodowa zareaguje na to, co teraz robi Turcja względem Kurdów? Bo podejrzewam, że względem ISIS jest aprobata dla działań tureckich, zwłaszcza, że Turcja w końcu udostępniła lotniska Amerykanom. Czy będzie reakcja wspólnoty międzynarodowej na ataki na Kurdów?

Tak, już jest taka reakcja. Wczoraj kanclerz Angela Merkel rozmawiała z prezydentem i z premierem w Turcji, i zachęcała ich do rozmowy pokojowej z Kurdami. W Stanach Zjednoczonych rzecznik Białego Domu oświadczył, że zachęca Turków do rozmowy pokojowej, a nie do walki. Nie leży to w interesie państw zachodnich, żeby Turcja atakowała Kurdów, kiedy oni walczą przeciwko Państwu Islamskiemu.

A jutro szczyt NATO.

Właściwie mi się wydaje, że zaraz Turcy się uspokoją. Choć Partia Pracujących Kurdystanu stwierdziła przedwczoraj, że dalsze negocjacje pokojowe z władzami tureckimi już nie mają żadnego sensu, że najprawdopodobniej będą musieli zacząć walczyć przeciwko armii tureckiej.

Był już samobójczy zamach na tureckich żołnierzy. To chyba nie pomoże Kurdom na arenie międzynarodowej?

No niestety nie, ale co z kolei oni mają zrobić, kiedy Turcja jest drugą siłą w NATO? Mają ogromne siły militarne, a Kurdowie mają tylko lekkie uzbrojenie. Tylko takie metody mogą zniechęcić władze tureckie do dalszych ataków na pozycje Kurdów.

Myśli pan, że Kurdowie będą chcieli wrócić do stołu negocjacyjnego i zakończyć to?

Tak, zdecydowanie. Kurdowie są za rozmową pokojową i próbują od lat, ale sama Turcja nie jest jeszcze gotowa do rozmowy pokojowej. Dużo nacjonalistów nie chce nawet słyszeć o żadnej separacji jakiejkolwiek części Turcji. Nacjonaliści twierdzą, że jak dadzą cokolwiek Kurdom, to oni będą chcieli więcej. Turcja nie jest gotowa na rozmowy pokojowe.

A jak nastroje u pańskiej rodziny, pańskich znajomych po tym, co się dzieje od soboty?

Nastroje są złe, tym bardziej, że armia turecka wczoraj w nocy zaatakowała pozycje Kurdów z Syrii, którzy walczą przeciwko Państwu Islamskiemu. Nie wiem, czy to był atak pomyłkowy. Co prawda dzisiaj władze tureckie oświadczyły, że nie mają zamiaru atakować Kurdów z Syrii, czyli mogła to być pomyłka.

Albo ostrzeżenie.

Albo ostrzeżenie. W każdym razie atakowali dwie wioski kurdyjskie, gdzie zginęły 4 osoby.