"Nazwa wagnerowcy pochodzi od pseudonimu dowódcy tej grupy Dmitrija 'Wagnera' Utkina, ponieważ uwielbia muzykę Wagnera i ideologię nazistowską. Nosi tatuaże nawiązujące do SS i bardzo często do tej ideologii się odwołuje"- o grupie Wagnera, prywatnej firmie wojskowej założonej przez Jewgienija Prigożyna, Krzysztof Urbaniak rozmawiał w Radiu RMF 24 z Grzegorzem Kuczyńskim, ekspertem ds. wschodnich z Warsaw Institute, autorem książki "Wagnerowcy. Psy wojny Putina".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Administracja Bidena prowadzi konsultacje na temat tego, czy grupa Wagnera, a dokładniej sieć spółek finansowanych przez rosyjskiego biznesmana, Jewgienija Prigożina, powinna zostać uznana za zagraniczną organizację terrorystyczną. Gość Krzysztofa Urbaniaka stwierdził, że taka decyzja władz amerykańskich byłaby tylko formalnością, ponieważ grupa stosuje metody terrorystyczne. My przede wszystkim skupiamy się na nich w związku z wojną Rosji z Ukrainą. Należy jednak pamiętać, że oni są aktywni w wielu innych krajach świata i tam rzeczywiście niektóre rzeczy, które robią, zakrawają o zbrodnie wojenne, nawet o ludobójstwo.
Kim są wagnerowcy? To wiele spółek, organizacji dość luźno powiązanych z rosyjską armią. Kuczyński wyjaśnia: Grupa tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z tymi klasycznymi zachodnimi spółkami najemniczymi. To bardziej formacja hybrydowa realizująca cele państwowe i to nie zawsze za pieniądze. Realizuje jednocześnie cele polityczne Kremla i cele biznesowe Prigożina.
Oprócz wspomagania wojsk rosyjskich na wojnie z Ukrainą, wagnerowcy działają w Syrii, w Sudanie czy w Republice Środkowoafrykańskiej. Ich spektrum działań jest szerokie. Ochraniają złoża naftowe czy kopalnie diamentów, szkolą i pomagają lokalnym reżimom np. w Sudanie, gdzie pomagali stłumić protesty społeczne. Nie opowiadają się po jednej ze stron. Pomagają prezydentowi, a równocześnie współpracują z rebeliantami. Grzegorz Kuczyński podkreśla, że Amerykanie, mówiąc o możliwości zamrożenia ich aktywów, mają prawdopodobnie na myśli wszystkie aktywa związane przede wszystkim z Jewgienijem Prigożinem, a nie np. wyłącznie akcje wagnerowców w wojnie z Ukrainą.
Co ciekawe, grupa Wagnera ma protekcję Kremla, pomimo tego, że pozostaje w konflikcie z rosyjskim ministrem obrony, Siergiejem Szojgu. Jak podkreśla ekspert w Radiu RMF24: Moskwa powiedziała, że nie ma z tymi wagnerowcami nic wspólnego.
Grupa liczy obecnie około 20 tys. najemników. Jej skład zmienił się od czasu wojny z Ukrainą. Kuczyński tłumaczy: Początkowo grupa Wagnera składała się z weteranów Specnazu, m.in. weteranów wojsk powietrznodesantowych, czyli ludzi naprawdę znających się na fachu. Byłych żołnierzy rosyjskich czy nawet takich, którzy jeszcze służyli w armii sowieckiej. Ale ta wojna ich zdziesiątkowała. Słyszymy o tym, że werbuje się w ich szeregi więźniów czy innego rodzaju element kryminalny. I oczywiście jakość bojowa tej formacji w związku z tym jest dużo gorsza niż kiedyś. Dzięki takiemu poborowi, byli więźniowie otrzymują wolność, natomiast bardziej doświadczeni wojskowi otrzymują czasem ponad 10 tys. Dolarów.
Jak wspomina Kuczyński, działania wagnerowców w Ukrainie nie mają służyć finansom Prigożina. Cele zarobkowe osiąga dzięki akcjom w Libii czy w Syrii, ale spełniają zadania promocyjne.
Udział wagnerowców w tej wojnie to taka kampania PR. Oni tak naprawdę, jeśli chodzi o militarne efekty, wiele stronie rosyjskiej nie pomogli. Natomiast niewątpliwie, jak się obejrzy media rosyjskie, zwłaszcza tzw. milblogerów, którzy są bardzo wpływowi w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, to wychodzi na to, że regularne wojsko jest do niczego, a to wszystko jeszcze się trzyma kupy, dzięki chociażby właśnie wagnerowcom. Ekspert określa to tak: Prigożin płaci swego rodzaju daninę krwi, wysyłając tych swoich najemników na wojnę z Ukrainą.
Ekspert zapewnia, że założyciel grupy Wagnera, Jewgienij Prigożin, nie będzie drugim Putinem. Bez Putina on raczej niewiele będzie znaczył. Ponadto ma naprawdę potężnych wrogów w rosyjskim aparacie państwowym. Nie po to chwali się brutalnymi egzekucjami i nie po to ma pomysły tworzenia niemalże neostalinowskich partii politycznych w Rosji, żeby przejąć władzę nad całym państwem. To przedstawia się zbyt radykalnie.