"Nie jest powiedziane, że nadejdzie druga fala" epidemii koronawirusa - stwierdził włoski ekspert Ranieri Guerra, jeden z dyrektorów w Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Jak ocenił, obecnie są możliwości złagodzenia fali zakażeń.
W wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera" Guerra oświadczył: "Dzisiaj mamy wiele narzędzi i wiedzę, których brakowało na początku epidemii".
Wyjaśnił, że wzrost wykrywanych przypadków zakażeń to rezultat większych zdolności diagnostycznych i przeprowadzenia skuteczniejszych testów.
Ekspert zaznaczył, że na tym etapie epidemii pracownicy służby zdrowia są dobrze przygotowani, a pobyt chorych na reanimacji skrócił się.
"Poradzimy sobie" - ocenił.
Guerra przyznał zarazem, że nie podnosi go na duchu fakt, że prawie jedna trzecia obecnie zakażonych nie ma żadnych objawów. Zauważył bowiem: "Nie jesteśmy pewni, czy nawet bardzo lekkie objawy nie doprowadzą do uszczerbku na zdrowiu w średnim lub dłuższym terminie".
Niewielu młodych ludzi trafia na intensywną terapię, ale "nie powinni oni czuć się niepokonani - ostrzegł - gdyż wirus może wywołać szkody w następnych fazach".
Włoski lekarz zaznaczył, że wraz z otwarciem szkół w kraju 14 września dojdzie do wzrostu zakażeń, ponieważ nie jest możliwe zabronienie kontaktów między uczniami.
"Wydaje się, że dzieci do wieku 10-11 lat mają mniejszą zdolność do przekazywania wirusa. Powyżej 12 roku życia jest ona taka sama, jak u dorosłych" - wyjaśnił. Dlatego zdaniem przedstawiciela WHO niezbędne jest noszenie maseczek w szkołach średnich.