Naukowcy zajmujący się prognozowaniem epidemii w Polsce rekomendują opóźnienie powrotu dzieci do szkół - czytamy w środowym "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Gazeta powołuje się na analizę wykonaną przez zespół dr Franciszka Rakowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego (ICM). Wynika z niej, że jeżeli otworzymy wszystkie placówki jednocześnie, to liczba dziennych zachorowań może wzrosnąć nawet do kilku tysięcy przypadków dziennie. "W efekcie nawet kilkadziesiąt powiatów znajdzie się na czerwonej liście z najbardziej dotkliwymi obostrzeniami" - wskazuje "DGP".
Jak informuje gazeta, z wyliczeń dr. Rakowskiego i jego zespołu wynika, że wskaźnik R ‒ który pokazuje liczbę osób, jaką średnio zakaża jedna osoba z koronawirusem ‒ może wzrosnąć do 2. "Obecnie wynosi on mniej więcej 1,2. Kiedy wartość wskaźnika jest niższa niż jeden, pandemia wygasa" - przypomniano w artykule.
Gazeta zwraca uwagę, że problem z powrotem do szkół bierze się nie tylko stąd, że bez wprowadzenia środków ostrożności, jak np. bańki (grupy mniejsze niż klasa, które razem się uczą i spędzają wolny czas, nie mieszając się z dziećmi z innych baniek), dzieci w szkołach praktycznie cały czas są w kontakcie z innymi. "Problematyczne jest również to, że wiele z nich dopiero co wróci z wakacji. Czasem zagranicznych. Niewykluczone, że z infekcją" - zaznacza dziennik.
Jednym z sugerowanych rozwiązań - jak pisze "DGP" - byłoby wstrzymanie edukacji przez pierwsze dwa tygodnie szkoły. "To moment, kiedy dzieci przywożą z wakacji choroby. Warto byłoby opóźnić otwarcie o dwa tygodnie" ‒ tłumaczy gazecie dr Jakub Zieliński z ICM.
"Obaj naukowcy są zdania, że powinny istnieć jasne wytyczne dotyczące zamykania szkół - z automatu powinno się to dziać na terenie, który trafił na listę czerwoną. Zamknięcie nie powinno być krótsze niż 10 dni (im dłużej, tym lepiej). Jak podkreślają, największy problem polega na tym, że łatwo jest wyhamować ‒ poprzez lockdown ‒ wzrost zachorowań. Ale trudno jest zmniejszyć tę liczbę" - czytamy w środowym "Dzienniku Gazecie Prawnej".
ZOBACZ: Obowiązek noszenia maseczek w szkołach powinien być powszechny
Z kolei zespół ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk rekomenduje powszechny obowiązek noszenia maseczek w szkołach dla personelu i przynajmniej starszych dzieci.
Ponadto zaleca zwiększenie dystansu między ławkami uczniów, wydzielenie grup uczniów, którzy mogą kontaktować się ze sobą, ale nie pomiędzy grupami, oddelegowanie nauczycieli do konkretnych klas, ograniczenie poruszania się uczniów w przestrzeni wspólnej (np. asynchroniczne przerwy), wietrzenie pomieszczeń w ciągu dnia i dezynfekcja ławek, klamek oraz przedmiotów wspólnych po zajęciach.
Amerykańscy naukowcy ustalili kolejność, w jakiej pojawiają się objawy COVID-19. To może mieć przełomowe znaczenie, zwłaszcza podczas jesiennej fali zachorowań.
Według zespołu naukowców pod kierownictwem prof. Joseph Larson z University of Southern California, najpierw jest gorączka, potem kaszel i bóle mięśni, a następnie nudności, wymioty i biegunka.
Specjaliści twierdzą, że kolejność dolegliwości odróżnia COVID-19 od pokrewnych jej zakażeń, a wiedza ta ułatwi szybsze rozpoznanie. A to może mieć kluczowe znaczenie dla skuteczności leczenia tej choroby i zapobieganiu jej powikłań