Rząd w przechowywaniu szczepionek chce postawić na centra krwiodawstwa i hurtownie farmaceutyczne. Kłopot w tym, że nie wszystkie są na to gotowe. W niektórych brakuje lodówek, z kolei w regionalnych centrach krwiodawstwa mroźnie są, ale zajęte - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
"Centra krwiodawstwa, hurtownie i lekarze rodzinni - to kluczowi gracze w logistycznej układance dostarczania szczepień przeciw Covid-19. Mają wątpliwości, czy uda im się spełnić ambitny plan. Rząd mówi o 8 tys. punktów szczepień, mają być w każdej gminie, ale - jak wynika z wyliczeń "DGP" - stawia na... 1,1 tys. placówek. MZ i NFZ interesują zwłaszcza te duże. Lekarze apelowali o złagodzenie kryteriów, ale resort jeszcze je wyśrubował" - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
W wytycznych zawartych w ogłoszeniu o naborze opublikowanym w piątek na stronach NFZ wynika, że szczepić będą mogły tylko te punkty, które mają szansę podać minimum 180 dawek tygodniowo. A to, jak ocenia Tomasz Zieliński z Porozumienia Zielonogórskiego, jest możliwe tylko w przypadku dużych podmiotów.
Dziennik wskazuje, że jeżeli celem jest zaszczepienie 1 mln osób miesięcznie - zakładając, że wakcyna będzie podawana przez sześć dni w tygodniu - to wychodzi, że potrzebne będzie niewiele ponad 1 tys. placówek, by wypełnić zobowiązania.
"I choć resort zdrowia podkreśla, że żadna przychodnia nie ma obowiązku, by przyjmować 180 pacjentów tygodniowo, to przedstawiciele środowiska medycznego przekonują, że to wynika z przepisów, a taka konstrukcja naboru wykluczy wiele mniejszych placówek. Zwłaszcza tych blisko domu pacjentów. Punkt, w którym jest jeden czy dwóch lekarzy, nie ma szans, by oddelegować na miesiąc jednego wyłącznie do tego, by zajmował się szczepieniami. Wówczas pacjenci, którzy przyjdą nie po prewencję przed Covid-19, tylko z innymi problemami, nie byliby zabezpieczeni" - podkreśla dziennik.
Jak zauważa, kolejnym problemem jest przechowywanie szczepionek. Jak się dowiedział "DGP", rząd chce postawić na centra krwiodawstwa i hurtownie farmaceutyczne. Kłopot w tym, że - jak wynika z sondy dziennika - nie wszystkie są na to gotowe. W niektórych brakuje lodówek. W regionalnych centrach krwiodawstwa tego typu mroźnie są, ale zajęte - przechowuje się w nich płytki krwi.
"Jest zakaz przechowywania składników krwi wraz ze szczepionkami. Jeślibyśmy mieli przyjąć szczepionki na Covid-19, to potrzebowalibyśmy doposażenia" - mówi gazecie pracownik Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Warszawie. Narodowe Centrum Krwi w ostatnich dniach zbierało od regionalnych centrów informacje o ich przygotowaniach do nowej roli.
"Zgłosiliśmy zapotrzebowanie na mroźnię. Najlepiej kontenerową, która będzie mogła zostać ustawiona na zewnątrz budynku. Nie mamy miejsca na dodatkowy sprzęt" - mówi z kolei pracownik stołecznego RCK. Jak dodaje, przydałyby się też małe mroźnie do transportu. Wtóruje mu Grażyna Krauze, kierownik Terenowego Oddziału w Ciechanowie. Też nie ma mroźni, też chciałaby kontenerową, bo ciasno.
Jak wskazuje, nie w każdym województwie jest tak samo. RCK w Poznaniu deklaruje, że jest gotowe.
"Technicznie jesteśmy przygotowani. Problem będzie, jeśli w dystrybucję zostaną wciągnięte terenowe oddziały krwiodawstwa. W nich nie ma mroźni, dotąd nie były im potrzebne. Słabym ogniwem mogą być też POZ-y. Dostawy do nich musiałyby być częste, a to wyzwanie dla transportu" - uważa Roman Klupieć, zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-administracyjnych w RCK w Poznaniu.
Dziennik wskazuje, że jeśli centra krwiodawstwa mają brać udział w narodowym szczepieniu, to albo muszą zostać szybko doposażone w sprzęt, albo będą to robić kosztem płytek krwi. To z kolei zagraża pacjentom.