"Jako prawnicy i dziekani wydziałów kształcących przyszłych prawników wyrażamy głębokie zaniepokojenie niekonstytucyjnymi rozwiązaniami proponowanymi w projekcie ustawy z 12 grudnia 2019 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym" - czytamy we wspólnym oświadczeniu dziekanów wydziałów prawa polskich uczelni, wydanym ws. projektu autorstwa PiS, który ma dyscyplinować sędziów.
"Uważamy za nasz obowiązek przedstawienie opinii publicznej naszego wspólnego stanowiska oraz zasygnalizowanie osobom sprawującym władzę w państwie, że przyjęcie proponowanych rozwiązań spowoduje podważenie podstawowych zasad ustrojowych, w oparciu o które funkcjonuje Rzeczypospolita Polska, a które wynikają zarówno z Konstytucji, jak i prawa Unii Europejskiej. Efektem wejścia w życie proponowanych zmian będzie nie tylko pogłębienie się już obecnie istniejącego chaosu prawnego, lecz przede wszystkim pozbawienie obywateli realnego prawa do sądu niezależnego i niezawisłego" - czytamy w dokumencie.
ZOBACZ stanowisko dziekanów ws. projektu ustawy z 12 grudnia
Jak informowaliśmy kilka dni temu Prawo i Sprawiedliwość przygotowało zmiany dyscyplinujące sędziów w związku z niedawnym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Według projektu PiS, za kwestionowanie statusu innych sędziów będzie groziła najsurowsza kara traktowana jako wykroczenie przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Sędziom sądów powszechnych będzie groziło przeniesienie do innego miejsca pracy albo usunięcie z zawodu.
W przypadku sędziów Sądu Najwyższego w grę wchodzi wyłącznie złożenie z urzędu sędziego, czyli usunięcie z zawodu. Do katalogu kar wprowadzona zostanie również kara pieniężna w wysokości miesięcznego wynagrodzenia z dodatkami.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Usunięcie z zawodu, kary pieniężne. PiS przygotowało zmiany dyscyplinujące sędziów
Gdyby nowa ustawa weszła w życie, byłoby to jawne łamanie traktatów europejskich - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Wiosło, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. dr hab. Jerzy Pisuliński.
Ustawa projektowana narusza prawo konstytucyjne. Przede wszystkim ma wywołać efekt odstraszający - dodaje. Obowiązkiem sędziów jest pytanie, czy skład sędziowski został wybrany zgodnie z prawem - tłumaczy prof. dr hab. Jerzy Pisuliński.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość projekt przewiduje również zmianę w procedurze wyboru Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.
Zgodnie z dokumentem, jeśli Sąd Najwyższy nie przeprowadzi prawidłowo procedury wskazania prezydentowi kandydatów na I Prezesa SN, prezydent będzie mógł powołać p.o. I Prezesa SN, który przeprowadzi tę procedurę.
Zmiana ta - tłumaczył kilka dni temu na konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta - ma zabezpieczyć "ciągłość funkcjonowania Sądu Najwyższego na wypadek, gdyby w Sądzie Najwyższym nie wszyscy sędziowie tego sądu byli respektowani przez I Prezes SN jako sędziowie Sądu Najwyższego".
Jak dodał, chodzi o uniknięcie sparaliżowania procesu wyboru nowego I Prezesa SN po zakończeniu kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf.
Kilka dni temu w rozmowie z RMF FM komentując proponowane przez PiS zmiany, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, sędzia Bartłomiej Przymusiński stwierdził wprost: "Te regulacje brzmią jak wprowadzenie stanu wojennego w sądownictwie".
Proponowane przepisy porównał z PRL-owskimi regulacjami o doraźnym ściganiu i karaniu osób nieprawomyślnych - w tym wypadku, według Przymusińskiego: sędziów broniących niezależności.
Zwrócił również uwagę na bezpośrednią i realną ingerencję w sposób orzekania przez sędziów: "Z tych przepisów wynika, czego nie wolno sędziom robić i jakich orzeczeń nie mogą wydawać".
Wszystko to razem budzi wyraźne skojarzenie z czasami głębokiego komunizmu - ocenił sędzia Przymusiński.
W poniedziałek Komisja Europejska poinformowała, że zajmie się projektem ustawy dotyczącej dyscyplinowania sędziów. Rzecznik KE Christian Wigand przyznał, że zdaje sobie sprawę, że to na razie projekt, jednak Komisja będzie go analizować. Jak dodał, trzeba przeanalizować propozycje zwłaszcza w kontekście wymogu niezależności sędziowskiej. Przypomniał, że Komisja ma w tej sprawie jasne stanowisko - jest przeciwna upolitycznianiu sądownictwa i zamierza chronić sędziów przed naciskami politycznymi.
Powtórzę jeszcze raz, śledzimy sprawę z bliska i rozważamy wszystkie opcje - oświadczył Christian Wigand.
Rzecznik nie powiedział, o jakie opcje chodzi. Jak zauważa nasza korespondentka w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginion, można się domyślać, że jeżeli Komisja Europejska stwierdzi złamanie zasad praworządności, to może zaskarżyć nową ustawę do TSUE.
Wigand zaznaczył, że KE gotowa jest do rozmów z polskimi władzami w tej sprawie. W zeszłym tygodniu czeska komisarz ds. praworządności Vera Jourova zapowiedziała swoją wizytę w Polsce.
Komisja zdaje sobie sprawę, że przedłożono nowy projekt ustawy 12 grudnia. Komisja będzie analizować zaproponowaną ustawę szczególnie w kontekście unijnego prawa dotyczącego niezależności sądownictwa - powiedział. Przypomniał, że KE już pozwała Polskę w październiku do TSUE w związku z systemem dyscyplinującym sędziów.