Pewien lekarz ze Sztokholmu wysłał do szpitala dziewczynkę, u której podejrzewano ebolę, taksówką. Skandal w szwedzkiej służbie zdrowia opisuje dziennik „Dagens Nyheter”, powołując się na doniesienia branżowego pisma „Dagens Medicin”.

REKLAMA

Do zdarzenia doszło pod koniec września. Mieszkające w Szwecji dziecko pochodzące z Konga trafiło do lekarza pierwszego kontaktu w południowym Sztokholmie. Od tygodnia dziewczynka miała gorączkę, skurcze i wymioty.

Lekarz odczytał te symptom jako malarię. Skontaktował się ze szpitalem uniwersyteckim Karolinska. W trakcie rozmowy telefonicznej padła sugestia, że może to być jednak ebola. Prowadząca rozmowę pielęgniarka poprosiła lekarza, żeby się nie rozłączał i poszła przekazać zgłoszenie dalej. Ten jednak zdenerwował się, że trwa to zbyt długo. Był przekonany, że pielęgniarka z Karolinska odłożyła słuchawkę. Zamówił więc taksówkę i wysłał nią chorą dziewczynkę do Huddinge.

Dzień później testy wykazały, że dziecko nie jest chore na ebolę.

Zdarzenie to zostało zgłoszone do inspektora medycznego. W skardze mowa jest o tym, że lekarz pierwszego kontaktu z wieloletnim doświadczeniem nie dostał wyraźnych instrukcji na temat tego, jak należy postępować w przypadku podejrzenia eboli.