"Członkowie Państwowej Komisji Wyborczej zrzekli się funkcji pełnionych w PKW" - oświadczył przewodniczący Komisji Stefan Jaworski po podaniu zbiorczych wyników II tury wyborów samorządowych. To efekt skandalu z liczeniem głosów w pierwszej rundzie. Następców członków w PKW mają wskazać prezydentowi szefowie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i NSA. Z nieoficjalnych informacji RMF FM wynika, że może być z tym jednak kłopot.
Może być problem w uzyskaniu zgody samych zainteresowanych. Szefowie sądów już prowadzą rozmowy z ewentualnymi kandydatami na członków PKW, ale mało który z nich po osiągnięciu pozycji sędziów najwyższej rangi chce, żeby firmować działania komisji w roku wyborczym. Nie dają sobie również rady w kontaktach z dziennikarzami, a nade wszystko - nie chcą ryzykować osiągniętą pozycję zawodową, realizując tylko decyzje podjęte przez poprzedników, np. w sprawie systemu informatycznego.
Kłopoty potęguje jeszcze fakt, że mimo wskazanego pośpiechu (najbliższe wybory uzupełniające do Senatu są już w styczniu) prawo nie narzuca żadnych terminów na powołanie nowych członków PKW. Nie ma zaś odpowiedzi na pytanie o to, co będzie z wyborami, jeśli do ich czasu nie znajdzie się chętnych do PKW.
Ustępujący przewodniczący PKW Stefan Jaworski przypomniał, że w czasie wyborów samorządowych "ujawniła się niesprawność systemu informatycznego, która skomplikowała i znacznie opóźniła ogłoszenie wyników głosowania" z 16 listopada. PKW zapewnia, że ujawniona niesprawność nie wpłynęła na rzetelność przeprowadzonych czynności wyborczych i respektowanie gwarancji określonych w Kodeksie wyborczym - podkreślił.
Przykro nam z powodu zaistniałej sytuacji. Mimo wszystko, w naszej ocenie, nie zasłużyliśmy na tak zmasowaną krytykę, krytykę, która godziła w fundamenty polskiego systemu demokratycznego i polskiego systemu wyborczego, cieszącego się dużym autorytetem w świecie, systemu wyjątkowego, bo zorganizowanego ze znacznym udziałem sędziów - zaznaczył Jaworski.
Podkreślił też, że sędziowie PKW ze zdumieniem przyjęli krytykę ze strony licznych parlamentarzystów, którzy zasiadają w parlamencie od kilku lat i tworzyli lub współtworzyli prawo wyborcze.
Oświadczył, że mając na uwadze te wszystkie okoliczności, w celu ochrony autorytetu PKW i godności sędziowskiej, członkowie PKW zrzekli się funkcji w Komisji.
Wiceszef PKW sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który jako jedyny nie złożył dymisji ze składu PKW, powiedział na konferencji prasowej, że polski parlament może zdecydować o rezygnacji z modelu administracji wyborczej, w której przeprowadza je niezależny organ złożony z sędziów.
Przypomniał, że w 1991 r. parlament zdecydował o odebraniu administracji rządowej uprawnień do przeprowadzania wyborów i przyjęciu modelu niezależnej administracji wyborczej, polegającego na udziale w PKW wyłącznie sędziów, jak też pełnieniu przez sędziów funkcji komisarzy wyborczych oraz istnieniu organu wykonawczego PKW, jakim jest Krajowe Biuro Wyborcze.
Odchodzący dziś sędziowie swoim zaangażowaniem przyczynili się do tego, że polski model administracji wyborczej, niezależnej od innych władz państwowych, jest wysoko oceniany przez obserwatorów zagranicznych - powiedział Kozielewicz. Dodał, że ta administracja, uzupełniana społecznymi komisjami wyborczymi, "dobrze przez lata wykonywała powierzone zadania przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów". Podał, że od 1991 r. było 20 ogólnopolskich wyborów lub referendów (bez wyborów uzupełniających).
Jak powiedział, polski parlament może zdecydować o przyjęciu modelu administracji wyborczej prowadzonej przez organy rządowe, jak w Belgii, Danii, Szwecji czy Luksemburgu. Wówczas wybory organizowałoby MSW - dodał. Parlament - mówił sędzia Kozielewicz - może też przyjąć model administracji wyborczej, w którym czynności wykonuje administracja rządowa pod nadzorem specjalnej komisji, w której skład wchodzą osoby delegowane przez partie polityczne. Taki model mamy np. w Niemczech, Grecji Hiszpanii - powiedział. Zapewniam państwa, że z rozmów z sędziami wywnioskowałem, że sędziowie nie będą płakać, jeżeli parlament zdecyduje o usunięciu sędziów z pracy organów wyborczych - oświadczył Kozielewicz.
Z funkcji zrezygnowało ośmioro z dziewięciorga dotychczasowych członków PKW, w tym sędzia Jaworski. Jak przypomniano na poniedziałkowej konferencji prasowej, sędzia Jaworski już wcześniej złożył dymisję, natomiast siedmioro pozostałych ustępujących członków PKW podpisać ma swoje rezygnacje po konferencji.
Po odejściu ośmiorga dotychczasowych członków PKW, jedynym członkiem Komisji pozostanie sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który w jej skład wszedł pod koniec listopada w miejsce sędziego Stanisława Kosmala, który odszedł z PKW z powodu ukończenia 70 lat.