Na trzy tygodnie przed pierwszym meczem mistrzostw Europy w piłce nożnej w Warszawie w ogóle nie czuć atmosfery piłkarskiego święta, choć na jego promocję miasto chce wydać aż 12 milionów złotych. Nie widać flag i banerów. Właściwie nie widać niczego, co świadczyłoby, że w stolicy już wkrótce zacznie się jedna z największych imprez na naszym kontynencie.
Rzecznik biura promocji twierdzi, że już za kilkanaście dni w Warszawie pojawią się flagi - na drodze z lotniska na stadion. Będzie też plakat na Pałacu Kultury i Nauki, no i będziemy rozdawać przewodniki, notatniki i inne gadżety w strefie kibica - tłumaczy Marta Brzegowa, rzecznik urzędu miasta ds. Euro 2012.
Za 12 mln zł - które miasto chce wydać na promocję - jedna z agencji reklamowych zaprasza do Warszawy… przez internet. Kampania jest prowadzona w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, zapraszamy akurat tamtejszych kibiców, chociaż żadna z tych drużyn w fazie grupowej w stolicy się nie pojawi.
Reporter RMF FM Paweł Świąder zapytał rzeczniczkę urzędu miasta ds. Euro 2012 o jakieś niestandardowe działania i pomysły na promocję. Wszak za 12 milionów złotych można byłoby przecież udekorować całe miasto. Mogłyby się np. pojawić gigantyczne piłki, a część przystanków można by przerobić na bramki.
Na wszystkie te sugestie Marta Brzegowa odpowiada: W Warszawie będzie "eurowo". Na przykład na przystanki będą podjeżdżały bardzo "eurowe" autobusy z naklejką o rozmiarze - uwaga! - 30 na 40 cm z napisem "Warszawa miasto - gospodarz".
Mieszkańcy stolicy bardzo żałują, że w Warszawie w ogóle jeszcze nie czuć atmosfery mistrzostw. Już byśmy się gotowali, a tak? Trudno, będziemy czekać - komentowali w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Warszawski wydział promocji zupełnie się nie popisał. Nie przygotował żadnych oryginalnych pomysłów. Urzędnikom najwidoczniej wydawało się, że samo przygotowanie strefy kibica w centrum miasta wystarczy. Problem w tym, że nie wszyscy muszą mieć ochotę, by akurat tam spędzać czas.