Piąty dzień trwa protest głodowy oświatowej Solidarności w krakowskim kuratorium. Uczestniczy w nim sześcioro nauczycieli. Do głodówki dołączyły dziś kolejne dwie osoby. Jednocześnie w innej sali budynku dziesięciu przedstawicieli Solidarności kontynuuje okupację.
Głodujący mają rozłożone materace. Piją wodę i soki. Zamierzają zostać w kuratorium, dopóki rząd nie podejmie decyzji poprawiających sytuację w oświacie.
Już czwarty dzień był ciężki. Zaczęły się problemy z nastrojem i spadkiem fizycznej siły. Staramy się wyciszyć, część z nas dosypia. Głowa też już tęskni za domem. Jedyna rzecz, która nas tutaj trzyma, to nadzieja na znalezienie jak najlepszego rozwiązania. Chodzi nam nie tylko o system wynagradzania, ale o pozycję nauczycieli: system oceniania i awans - powiedziała PAP nauczycielka języka angielskiego z Olkusza Ewa Sroka.
Dajemy radę, wzajemnie się wspomagamy. Ale odczuwa się już zmęczenie, ból głowy, bo brakuje trochę energii - mówił PAP przewodniczący Sekcji Regionalnej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Śląska Opolskiego Piotr Pakosz. Cel jest szczytny, ale to nie jest normalna sytuacja. Denerwuje mnie, że nie ma reakcji. Ja codziennie wysyłam informację, który to dzień protestu okupacyjnego i głodowego do pani minister, ale bez żadnego odzewu - dodał.
Głodujący mówili, że otrzymują mnóstwo wyrazów wsparcia od osób z zewnątrz.
Od poniedziałku 11 marca, czyli 19. dzień, w tym samym budynku, ale w innej sali, pracownicy oświaty prowadzą okupację. Akcja ma charakter rotacyjny. Uczestniczy w niej 10 osób.
Jak powiedział PAP Ryszard Proksa kolejna tura rozmów z członkami rządu, w tym z premier Beatą Szydło ma się odbyć w poniedziałek. Mam nadzieję, że będą to rozmowy ostatnie i osiągniemy konsensus - mówił.
Nauczycielska "S" domaga się m.in. skrócenia ścieżki awansu zawodowego, zmiany przepisów dotyczących oceny pracy nauczycieli i wzrostu wynagrodzeń: od 2019 r. o 15 proc., a od 2020 r. o kolejne 15 proc.
Walczymy nie tylko o podwyżki, ale o zmianę sytemu wynagradzania. Chcielibyśmy, żeby został on uproszczony i ustawowo uzależniony od średniego wynagrodzenia w kraju. Wiele branż w Polsce już to ma i nie ma wtedy żadnych dyskusji, a tak to co roku "chodzimy z kapeluszem" do polityków i prosimy się o pieniądze - powiedział PAP Proksa.
Dodał, że to, co boli wszystkich nauczycieli, to wprowadzony przez minister edukacji Annę Zalewską "kuriozalny" system oceniania. My nie bronimy się przed oceną pracy. Chcemy wrócić do tego, co było - mówił przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
W poniedziałek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego na temat sytuacji w oświacie. Uczestniczyli w nim m.in. wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska i szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Według związkowców strona rządowa nie przedstawiła podczas spotkania żadnych nowych propozycji. Wicepremier Beata Szydło poinformowała zaś, że rozmowy w sprawie sytuacji w oświacie będą kontynuowane w poniedziałek, 1 kwietnia. Zapewniła, że rząd jest otwarty na dialog.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował w czwartek, że w strajku, który ma się rozpocząć 8 kwietnia zamierza wziąć udział prawie 79 proc. ogółu szkół i przedszkoli w Polsce. Najwięcej w województwach: kujawsko-pomorskim - 91 proc., łódzkim - 87 proc., warmińsko-mazurskim - 87 proc. i wielkopolskim - 84 proc.
Termin zapowiedzianego protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury. ZNP chce podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku.
W ocenie rzecznika Solidarności Marka Lewandowskiego oczekiwania szefa ZNP Sławomira Broniarza co do podwyżek nauczycieli są zaporowe, nie do zrealizowania i mają kontekst polityczny.