Były minister sportu Mirosław Drzewiecki odwiedzał na początku lat 90. łódzkie kasyno Ryszarda Sobiesiaka - ustaliła "Rzeczpospolita". Różnice w zeznaniach, jakie przed komisją śledczą złożył Drzewiecki, a w prokuraturze Sobiesiak, spowodowały, że posłowie z komisji zapowiedzieli konfrontację między nimi.

REKLAMA

Odpowiadając na pytania sejmowych śledczych, Drzewiecki utrzymywał, że jego znajomość z Sobiesiakiem trwała ponad 10 lat i określił ją jako: " typowo towarzysko-sportową". Ale Sobiesiak w prokuraturze mówił o 20-letniej znajomości.

"Rzeczpospolita" ustaliła, że ścieżki obu bohaterów afery hazardowej skrzyżowały się na początku lat 90. Tropy wiodą do łódzkiego Casino Centrum, które dzięki staraniom Sobiesiaka otworzono w 1990 roku. Rok później został jego dyrektorem. Był nim przez 9 lat. Według informatorów gazety Drzewiecki bywał wtedy w kasynie czasem z żoną Niną.

Grał w ruletkę, black jacka lub na automatach, ale nie stawiał znacznych kwot - opowiada były pracownik kasyna. I jak dodaje: " ówczesną klientelę stanowili ludzie z łódzkiego półświadka, biznesmeni, politycy, dziennikarze. Drzewiecki trzymał się na oboczu.

Startował wtedy do wielkiej polityki, w Sejmie w latach 1991-1993 był posłem Kongresu Liberalno- Demokratycznego, a w 1997-2001 roku Unii Wolności.

Były minister sportu nie zaprzecza, że bywał w kasynie. Twierdzi, że były to wizyty incydentalne. Zdarzyło mi się być kilkakrotnie w kasynie. Nie ma to jednak nic wspólnego z moją znajomością z panem Sobiesiakiem, bo ta ma charakter czysto sportowy. Bardzo prawdopodobne, że w latach 90. bywaliśmy w tych samych miejscach, może nawet w tym samym czasie.

Zdaniem Drzewieckiego o znajomości z biznesmenem może on mówić z perspektywy ostatnich 10, najwyżej 12 lat, czyli od momentu, kiedy były minister sportu zaczął grać w golfa i jeździć na turnieje.