Justyna Kowalczyk zdobyła srebrny medal w biegu na 30 km techniką klasyczną mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Val di Fiemme. Po emocjonującym finiszu na ostatnich metrach przegrała z rewelacyjną Norweżką Marit Bjoergen. Brąz wywalczyła jej rodaczka Therese Johaug.

REKLAMA

Kibice długo musieli czekać na decydujące ataki. Pierwsze kilometry to równe tempo niemal całej grupy. Dopiero po jednej trzeciej dystansu od narciarskiego peletonu oderwała się czteroosobowa ucieczka. Kowalczyk była otoczona norweską koalicją w składzie Bjoergen, Johaug, Weng. Na półmetku do tej grupki dołączyła jeszcze Niemka Fessel, a przewaga nad ekipą pościgową cały czas rosła.

Kluczowym momentem był polsko-norweski atak przed 20 kilometrem. Szalone tempo narzuciły Johaug, Bjoergen oraz Kowalczyk i zostawiły resztę rywalek daleko w tyle. Sytuacji nie zmieniła też kolejna wymiana nart, rozpoczęła się za to psychologiczna i taktyczna walka. Żadna z zawodniczek nie chciała jednak urwać się i zbyt wcześnie ryzykować ucieczki. Panie solidarnie zdecydowały się nawet na krótki odpoczynek, kiedy to zwolniły niemal do zera by zebrać siły na ostatnie metry, bo zanosiło się na sprinterski pojedynek w końcówce.

Rzeczywiście wszystko rozegrało się na ostatnim podbiegu. Chwilę wcześniej tempa nie wytrzymała Johaug i liczyły się już tylko Bjoergern i Kowalczyk. Ale to Norweżka nieco lepiej poradziła sobie na wzniesieniu, szybciej wskoczyła na odpowiedni tor i była szybsza od Polki o 3,7 sekundy. Trzecia Johaug straciła do zwyciężczyni 8,7 sekundy.

Pięć, sześć kilometrów przed metą wiedziałam, że jeśli na finisz dotrzemy razem, to będzie ciężko. Starałam się je zgubić. Odniosłam tylko połowiczny sukces, bo Bjoergen się utrzymała - powiedziała Justyna Kowalczyk.

Wielkie oklaski za całe mistrzostwa może mi się nie należą, ale z dzisiejszego biegu mogę być zadowolona. Jestem jedyną zawodniczką, która na wszystkich dużych imprezach w ostatnich czterech latach stała na podium. Jasne, że chciałam wygrać, ale taki jest sport - podkreśliła narciarka z Kasiny Wielkiej.

Dobrze, że to się już skończyło. Jestem bardzo rozczarowany - mówił dziennikarzowi RMF FM Aleksander Wierietielny. Według trenera, na trasie dzisiejszego biegu wszystko poszło nie tak, jak powinno. Trzeba było robić to, co Bjoergen. W Vancouver Justyna pojechała za Bjoergen, odpoczywała całe pięć kilometrów. Tym razem Bjoergen jechała 20 kilometrów za Justyną i odpoczywała - powiedział nam na gorącą trener Wierietielny.

Justyna Kowalczyk na mecie biegu na 30 km klasykiem / CLAUDIO ONORATI (PAP/EPA) /
Narciarki na podium 1. Marit Bjoergen 2. Justyna KOwalczyk 3. Therese Johaug / CLAUDIO ONORATI (PAP/EPA) /
Zwycięska trójka na mecie / CLAUDIO ONORAT (PAP/EPA) /
Radość Justyny na mecie / Grzegorz Momot (PAP) /
Justyna Kowalczyk / Grzegorz Momot (PAP) /
Justyna Kowalczyk przed Norweżka Marit Bjoergen na trasie / Grzegorz Momot (PAP) /
Marit Bjoergen, Justyna Kowalczyk i Therese Johaug na trasie / Grzegorz Momot (PAP) /
Norweżka Marit Bjoergen przed Justyną Kowalczyk (z tyłu) i swoją rodaczką Therese Johaug na mecie / Grzegorz Momot (PAP) /
/ PETER KLAUNZER (PAP/EPA) /
Therese Johaug, Justyna Kowalczyk i Marit Bjoergen na mecie / BARBARA GIND (PAP/EPA) /

To siódmy medal Kowalczyk w mistrzostwach świata. W 2009 roku w Libercu oraz w 2011 w Oslo zdobyła w sumie dwa złote, dwa srebrne i dwa brązowe krążki.

Narciarka z Kasiny Wielkiej ma w dorobku również cztery medale olimpijskie, w tym złoty wywalczony w 2010 roku w Vancouver właśnie w biegu na 30 km "klasykiem".

Listę jej sportowych trofeów uzupełniają trzy Kryształowe Kule za zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata oraz cztery triumfy w prestiżowym cyklu Tour de Ski. W zawodach pucharowych na podium stała 57 razy, w tym 25-krotnie na jego najwyższym stopniu.
(MRod)