Ewa Swoboda nie awansowała do finału 100 m igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polska sprinterka w półfinale zajęła dziewiąte miejsce czasem 11,08. Tym samym do awansu zabrakło jej jednej setnej sekundy.
Swoboda w swoim półfinale - z czasem 11,08 s - zajęła 5. miejsce. To oznaczało, że musiała czekać, jak poradzą sobie rywalki.
Po drugim biegu Swoboda zachowała szansę na awans. Trzecia zawodniczka pobiegła wolniej niż ona.
Marzenia prysły po ostatnim półfinale. Amerykanka Twanisha Terry zajęła bowiem 3. miejsce z czasem... 11,07 s.
Tym samym wyprzedziła Swobodę o jedną setną sekundy.
W eliminacjach Polka uzyskała znacznie lepszy wynik - 10,99.
Złoty medal zdobyła Julien Alfred z Saint Lucia, która czasem 10,72 poprawiła rekord życiowy. Na podium stanęły też Amerykanki - Sha'Carri Richardson (10,87) i Melissa Jefferson (10,92).
To co się dzieje siedząc na tych gorących krzesłach, gdy ma się jeszcze szanse na finał z czasem, jest nie do opisania, bo stres jest chyba większy niż jak się biegnie - powiedziała po przyjściu do mix-zony Swoboda.
Podkreśliła, że dziewiątek miejsce na igrzyskach to z jednej strony dobre osiągnięcie, ale z drugiej strony "niewiele zabrakło do finału", "mogła być już ta setna szybciej".
Czułam na końcówce jakby ścianę, nie wiem, czy to wiatr tak kręcił, czy co. Wszystkie dziewczyny popatrzyły po sobie, czemu jest tak wolno, czemu nas tak ścina. Przecież wczoraj w eliminacjach w południe pobiegłam dużo szybciej. Mogłam się sprawdzić - fajna zabawa - wskazała Swoboda, która nie mogła jednak ukryć do końca łez, które napływały do oczu.
Podkreśliła, że była przekonana po 10,99 w eliminacjach o możliwości szybszego biegania.
Mam okres i to jest zły okres dla mnie w miesiącu, ale nie będę na to zwalać. Zabrakło 0,01. Przygotowana jestem. Nie wiem, co się stało. Za cztery lata będziemy rozmawiać inaczej - zadeklarowała.
Przy samej mecie Polka czuła, że coś ją "stopuje", mówiła o "jakieś ścianie".
Cztery-pięć lat jeszcze potrenuję. Nie jestem taka stara. Chcę być w finale igrzysk - mówiła Polka. Pytana o wypełniony po brzegi Stade de France zgodziła się, że robi to wrażenie.
Te igrzyska w ogóle są pod tym względem mega, bo wszędzie jest masa ludzi. Nikt nas nie uczy startować w takich warunkach. To całkiem co innego niż na zawodach, gdzie jest 10, 20 czy nawet 50 tysięcy ludzi. Tu jest 80 tysięcy, czyli dwa razy więcej niż na Memoriale Skolimowskiej w 2021 roku, gdy było 40 tysięcy. Tu jest szum, ryk, to niesie. Fajnie - podsumowała sprinterka z Żor.