To rewolucja w systemie testowania w kierunku koronawirusa. Wielkie ryzyko jeśli nie będzie szczegółowych wytycznych - ścieżki postępowania. Tego oczekujemy od Ministerstwa Zdrowia. Tak mówi w rozmowie z RMF FM Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Diagności podkreślają, że jeśli testy antygenowe, które wyszukują tylko białko wirusa, mają być uznawane na równi z najbardziej wiarygodnymi testami PCR, czyli testami genetycznymi, to muszą to być wyłącznie najnowsze testy II generacji. Oznacza to testy, które powstały miesiąc, dwa miesiące temu, a nie testy, które polski rząd kupił przed wakacjami. Wiarygodność tych testów jest nieporównywalna.
Drugi warunek - czas wykonania testu. Nie późnej niż w siódmej dobie objawów, bo potem czułość tego badania spada.
Dlatego zdaniem dr Kłudkowskiej należy wprowadzić obowiązek potwierdzania testem PCR ujemnego wyniku testu genetycznego u pacjentów z objawami. Chodzi o to, by osób z objawami nie wypuszczać z ujemnym wynikiem na ulicę.
Diagności liczą na szczegółowy schemat działania - na przepis jakie testy i kiedy wykonać. Nie mniej ważna rzecz to uproszczenie sprawozdawczości. Jak mówią, już teraz toną w biurokracji związanej z testowaniem koronawirusa.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video