​Federalna Agencja ds. Sieci już wkrótce stanąć może w obliczu trudnej decyzji: które branże będą jako pierwsze pozbawione gazu z powodu rosyjskiej wojny - pisze w piątek "Der Spiegel".

REKLAMA

51-letni Klaus Mueller został nominowany na prezesa Federalnej Agencji ds. Sieci w przeddzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Od tego czasu zadaje sobie jedno pytanie: czy ten kraj będzie miał wystarczająco dużo gazu w najbliższych miesiącach, jesienią i zimą? I co w przypadku, gdy gazu zabraknie" - pisze "Spiegel".

W przypadku braku gazu nie będę w stanie podejmować dobrych decyzji. Trzeba będzie wybierać mniejsze zło - potwierdza Klaus Mueller.

Vladimir Putin is toying with Germans by further reducing gas flows from Russia. Companies are worrying about a potential financial abyss as politicians do what they can to prevent the worst this winter. https://t.co/L3IZDPZCep

derspiegelJuly 29, 2022

W kwestii gazu "ostatecznie przewagę ma Władimir Putin. Gdyby prezydent Rosji zdecydował się wysłać do Niemiec jeszcze mniej gazu, Muellerowi nie zostałoby nic do dystrybucji. A przynajmniej za mało, by kraj mógł się dalej rozwijać" - wyjaśnia "Spiegel".

Dla Putina to gra polityczna, a gaz traktuje jak broń

W ostatnim tygodniu sytuacja pogorszyła się, rosyjski Gazprom zezwala teraz na przepływ przez gazociąg Nord Stream 1 tylko 20 proc. gazu, tłumacząc się problemami technicznymi. Jednak rząd niemiecki zakłada, że "powody są czysto polityczne, a Rosja traktuje gaz jako broń".

"Putin gra obecnie z Zachodem, szczególnie zadowolony powinien być z gry z Niemcami, które w przeszłości uzależniły się od taniego rosyjskiego gazu bardziej, niż jakikolwiek inny duży kraj uprzemysłowiony. Putin zna Niemcy, więc zna także niemieckie obawy: strach przed zubożeniem, spowodowanym wygórowanymi cenami energii, strach przed bezrobociem, gdyby przemysł upadł" - analizuje "Spiegel".

Jak wyjaśnia Mueller, wielkość dostaw gazu na poziomie 40 proc. dałoby szansę na uniknięcie jego niedoborów. Ale teraz, decyzją Putina, do Niemiec trafia o połowę mniej.

Może więc zdarzyć się tak, że jesienią i zimą będziemy podejmować decyzje o dalszym działaniu branż i firm, zatrudniających dziesiątki tysięcy osób. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem, do ostatniej chwili należy zaopatrywać prywatne gospodarstwa domowe oraz małe i średnie firmy, podobnie jak obiekty niezbędne dla bezpieczeństwa publicznego i ochrony zdrowia i życia, takie jak policja, straż pożarna, szpitale, domy opieki" - przypomina Mueller.

Gdzie najpierw odcięty zostanie dopływ gazu?

Jak dodaje, jako pierwsze gazu pozbawione zostałyby "firmy przemysłowe, które nie produkują towarów pierwszej potrzeby". Jednak decyzja jest tu tylko pozornie łatwa. Jak przyznaje, "od miesięcy trwa brutalna rywalizacja, a jego skrzynka pocztowa jest przepełniona", bowiem przedsiębiorcy piszą do niego, jak ważny systemowo jest ich biznes i uzasadniają, dlaczego ich firmy nie powinny być pozbawione gazu w pierwszej kolejności.

O ile dostawy przez Nord Stream 1 nie wzrosną, niemieckie magazyny gazu mogą być puste już w lutym. W najgorszym przypadku rząd federalny może ogłosić tzw. stan nadzwyczajny. Wówczas za dystrybucję gazu odpowiadałaby Agencja ds. Sieci, która mogłaby odłączyć od sieci gazowych dużych producentów: huty, huty szkła, przemysł ceramiczny.

Mueller przyznaje, że zastanawia go, w jaki sposób Niemcy znalazły się w obecnej "niefortunnej sytuacji". Kiedy zaczynał pracę w lutym tego roku, nikt nie był na to przygotowany - wyjaśnia.

Czwarta co do wielkości gospodarka świata była niezwykle uzależniona od rosyjskiego gazu. Nikt nie myślał o tym, że konieczna jest strategia na wypadek zdarzeń awaryjnych, bo takie się nie zdarzały. (...) Musimy stawić czoła tej sytuacji - podsumowuje.