Robby Gordon wygrał 12. etap rajdu Dakar. Amerykanin prowadził od startu do mety i wypracował sobie aż 15 minut przewagi nad Rosjaninem Leonidem Nowickim, który ostatecznie był drugi. Przez długi czas drugie miejsce zajmował Krzysztof Hołowczyc, ale 35 kilometrów przed metą zakopał się na wydmach i ostatecznie zajął 10. miejsce ze stratą prawie 48 minut. Adam Małysz - kierowca RMF Caroline Team - uplasował się na 37. miejscu. Z imprezą niestety pożegnał się Albert Gryszczuk.
Polak jechał bardzo dobrym tempem. Systematycznie powiększał przewagę nad Stephanem Peterhanselem i Nanim Romą. Był szybki zarówno na początku etapu, kiedy zawodnicy jechali po plaży, brzegiem oceanu, jak i w drugiej części trasy poprowadzonej po wydmach. Jeśli "Hołek" był szybki, to Robby Gordon jechał po prostu jak szalony. Amerykanin wystartował w piątek z dalszym numerem, ale tempo miał niesamowite. Na ostatnim przed metą pomiarze czasu wyprzedzał Polaka o ponad 3 minuty, a Peterhansela o ponad 7.
Jednak to właśnie ostatnie kilometry okazały się najbardziej mordercze. A wszystkiemu winne były ergi - ruchome, niewielkie, ale bardzo grząskie wydmy. Utknął na nich między innymi "Hołek". Polak zakopał się 35 kilometrów przed metą i ostatecznie dojechał na metę jako 10. Pogubiliśmy drogę. Pojechaliśmy w miejsce, gdzie były wyłącznie ślady motocykli. Nadrobiliśmy dobre dziesięć kilometrów. A kiedy zorientowaliśmy się, że błądzimy, trochę siadła nam motywacja. Wiedzieliśmy, że już nie wygramy. Szukając dobrej drogi nie spuszczaliśmy ciśnienia w ogumieniu - chcieliśmy dogonić czołówkę - i zakopaliśmy się w wydmach. Musieliśmy wyjść i kopać - powiedział na mecie olsztynianin.
Bardzo dobrze spisał się Rosjanin Leonid Nowicki - na wydmach odrobił część strat i wyprzedził faworyzowanych Peterhansela (5. miejsce) i Romę (4.). Ostatecznie zajął drugą lokatę. Trzeci był Giniel de Villiers z RPA. Gordon jechał jak natchniony i nie miał na wydmach najmniejszych kłopotów. Nad Nowickim miał na mecie 15 minut przewagi.
Albert Gryszczuk i Michał Krawczyk, którzy reprezentują RMF Caroline Team, zakończyli udział w rajdzie Dakar. Ich Pajero nie wystartowało na trasę 12. etapu, który według opinii wielu uczestników był najtrudniejszym w tegorocznej edycji. Zawodnicy zmagali się ze złowrogim fesz-feszem, ruchomymi zdradliwie grząskimi wydmami i podróżą brzegiem oceanu. W tych trudnych warunkach dobrze spisał się Adam Małysz. Polak uzyskał 37. czas na dwunastym etapie i w klasyfikacji generalnej zajmuje 36. miejsce.
Wśród motocyklistów najszybszy był Hiszpan Marc Coma, który objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Dotychczasowy lider Francuz Cyril Depres stracił do niego 3 minuty i 57 sekund i zajął trzecie miejsce (jego strata w klasyfikacji generalnej wynosi nieco ponad 1,5 minuty). Faworytów na piątkowej próbie rozdzielił Hiszpan Joan Barreda Bort (2 minuty 43 sekundy straty). Polacy tym razem pojechali słabiej. Jacek Czachor na mecie zameldował się z czasem o ponad 21 minut gorszym od zwycięzcy i zajął 27. lokatę. 10 minut wolniej pojechał Marek Dąbrowski - był 36.
Na quadach ponownie bezkonkurencyjni byli bracia Petronelli. Wygrał Marcos, a Alejandro stracił do niego 42 sekundy. Trzecim czasem może pochwalić się Rafał Sonik. Jego strata do zwycięzcy wyniosła ponad 10 minut.