​Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej przeprowadziła "czystki" wśród pracowników, którzy zajmowali się "sprawą ukraińską" przed rosyjską inwazją - powiedział dziennikarz śledczy portalu Bellingcat Christo Grozew.

REKLAMA

Grozew w rozmowie z opozycyjnym rosyjskim kanałem Popularna Polityka potwierdził informacje, że były szef piątej służby FSB (wywiadu zagranicznego) Siergiej Biesiada został przeniesiony do aresztu śledczego. Jego telefon milczał od dwóch tygodni.

Oprócz Biesiady, "czystką" zostali objęci inni pracownicy Służby Informacji Operacyjnej i Stosunków Międzynarodowych FSB, którzy byli zaangażowani w działania w Ukrainie. Chodzi o 150 funkcjonariuszy.

Mogę powiedzieć, że znaczna ich część, jeśli nie jest aresztowana, to na pewno nie pracuje w FSB. Czystka definitywnie za nami. Mam nadzieję, że za kilka dni uda nam się opublikować coś bardziej konkretnego na temat losu tych ludzi - powiedział Grozew.

Departament zajmuje się relacjami FSB z partnerami zagranicznymi (np. agencjami amerykańskimi), ale posiada także dział pełniący funkcję wywiadu zagranicznego FSB. Jego celem było m.in. utrzymywanie postsowieckich krajów w rosyjskiej strefie wpływów. W przeszłości działem kierował sam Władimir Putin.

Na początku marca dziennikarz Andriej Sołdatow, który zajmuje się rosyjskimi służbami specjalnymi, informował że szef departamentu FSB Siergiej Biesiada i Anatolij Boliuch zostali zatrzymani za defraudację środków przeznaczonych na działalność wywrotową w Ukrainie oraz przekazywanie Władimirowi Putinowi nieprawdziwych informacji dot. sytuacji w tym kraju. W ostatnich dniach Biesiada miał z kolei trafić z aresztu domowego do aresztu śledczego w Lefortowie.

Według medialnych doniesień, Biesiada w przededniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę miał przekazywać Putinowi informacje o tamtejszej sytuacji politycznej. Nie mówił jednak mu prawdy, a jedynie to, co prezydent chciał usłyszeć. Kiedy Putin po dwóch tygodniach wojny się zorientował, zdecydował o ukaraniu generała pułkownika.

Biesiada od dawna działał w Ukrainie. W lutym 2014 roku, podczas Majdanu, był w Kijowie. FSB przekonywała, że sprawdzał tam ochronę ambasady rosyjskiej - wersję, w którą nikt nie uwierzył. Według Sołdatowa Biesiada był tam, by pomóc Wiktorowi Janukowyczowi w utrzymaniu się u władzy.