W niedzielę, dojeżdżając do mety 7. etapu, kierowcy Poland National Team znaleźli się za półmetkiem rywalizacji. Dla motocykli i quadów finisz był jednak w zupełnie innym miejscu niż dla samochodów i ciężarówek. Rafał Sonik i Jakub Przygoński wjechali dzisiaj do Boliwii, a trasę odcinka specjalnego, kończącego się w Uyuni, pokonali odpowiednio na 4. i 5. miejscu. Również na „piątkę” pojechał Krzysztof Hołowczyc, dla którego ściganie rozpoczęło i skończyło się w argentyńskim mieście Salta.
Dakar po raz pierwszy w historii wjechał do Boliwii. Zanim jednak to się stało trasa odcinka specjalnego dla motocykli i quadów musiała zostać skrócona ze względu na nisko zawieszone chmury po argentyńskiej stronie granicy i brak możliwości startu helikopterów bezpieczeństwa. Na wąskich, skalistych górskich ścieżkach doskonale radził sobie Rafał Sonik. Kapitan Poland National Team większość dystansu zajmował drugą lokatę, ale w drugiej części wyprzedzili go Sebastian Husseini i Sergio Lafuente. Krakowianin tym samym zajął 4. miejsce i w klasyfikacji generalnej spadł na 3. pozycję. Do liderującego obecnie Ignacio Casale traci 29 minut i 52 sekundy.
Niestety mój quad jest wolniejszy od quadów rywali. Na prostych, szutrowych drogach, których było bardzo dużo w drugiej części etapu, oni po prostu mi odjeżdżają. Około 20 km przed metą, po przejeździe przez rzekę zaczął mi się również blokować hamulec, bo dostała się do niego woda i błoto. Muszę teraz zająć się naprawą - powiedział Sonik na mecie w Uyuni.
Bardzo dobrze w stawce motocykli spisał się Jakub Przygoński, który doskonale czuje się na górskich, technicznych etapach. O tym, że naszemu jedynemu motocykliście niedzielny przejazd udał się doskonale świadczy 5. miejsce i strata zaledwie ośmiu minut do Joana Barredy. Hiszpan wygrał rywalizację z metą na skraju największej solnej pustyni świata - Salar de Uyuni. W "generalce" Przygoński niezmiennie zajmuje 7. miejsce.
Samochody pozostały w Argentynie, ponieważ boliwijskie ścieżki byłyby dla nich zdecydowanie za wąskie. Dlatego organizator wyznaczył dla nich ponad 500-kilometrową pętlę na północ od Salty. Trasa choć zróżnicowana obfitowała w odcinki pozwalające na szybką jazdę. Świetnie w tych warunkach spisały się dwa Mini All4 Racing z Krzysztofem Hołowczycem i Martinem Kaczmarskim. Mistrz wpadł na metę jako 5. zawodnik i awansował w klasyfikacji generalnej na 8. miejsce. Jego uczeń po raz kolejny popisał się równym tempem, kończąc zmagania na 12. pozycji. Ten wynik pozwolił mu awansować do pierwszej "piętnastki" klasyfikacji generalnej (15. lokata).
"Hołek" jest bliski awansu o kolejną pozycję w "generalce", ale niestety kosztem kolegów z reprezentacji. Marek Dąbrowski i Jacek Czachor pokonali odcinek specjalny 7. etapu jako 21. załoga i ich przewaga nad olsztynianinem zmalała do zaledwie pięciu sekund. Z pierwszej "dziesiątki" wypadł Adam Małysz. Były mistrz narciarski spadł na 11. lokatę, po tym jak w niedzielę uzyskał 25. czas przejazdu.
Warto wspomnieć, że na półmetku rywalizacji świetnie radzi sobie holenderska ciężarówka, na której pokładzie funkcję mechanika sprawuje Dariusz Rodewald. Prowadzone przez Gerarda de Rooya Iveco stawiło się na mecie 8. etapu z trzecim czasem, ale w klasyfikacji generalnej utrzymało pewne prowadzenie, z 37-minutową przewagą nad rosyjskim Kamazem Andrieja Kirginowa.
W poniedziałek rajd wjedzie do Chile, gdzie na biwaku w Calamie ponownie spotkają się zawodnicy ze wszystkich czterech klas. Dla motocyklistów i quadowców skończy się tam drugi etap maratoński, więc zawodnicy, którzy nie oszczędzali swoich maszyn na boliwijski płaskowyżu Altiplano, mogą nie ustrzec się problemów. Samochody i ciężarówki czeka przeprawa przez Andy, po wąskich i niebezpiecznych drogach.
Informacja prasowa