"Wyzwolenie to była tak naprawdę szarańcza, to był atak na Polskę, to była po prostu inwazja" – mówi o wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej Kamil Janicki, naczelny wydawnictwa ciekawostkihistoryczne.pl. Nakładem tego wydawnictwa do księgarni trafiła książka autorstwa Dariusza Kalińskiego "Czerwona zaraza". Opisuje "orgię grabieży, falę mordów i spaloną ziemię". "Tutaj nawet nie da się szacować strat ludzkich, nie da się szacować tego, jaki jest rozmiar klęski rozumianej jako gwałt na stu tysiącach kobiet czy niezliczone mordy, ale możemy próbować szacować majątek, który utraciliśmy. To nawet 54 miliardy dzisiejszych dolarów" – wylicza Kamil Janicki.
Joanna Potocka: "Czerwona zaraza" - czyli jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski. Pierwsze moje wrażenie po przeczytaniu tej książki to było, że nazwanie czerwonoarmistów "hołotą" jest za delikatne.
Kamil Janicki, naczelny wydawnictwa ciekawostkihistoryczne.pl: Już pierwsze reakcje na tę książkę były bardzo różne. Jest wiele osób, które mówią, że to jest książka potrzebna. Jest też bardzo duży opór, że jednak nie możemy zestawiać okupacji radzieckiej z okupacja niemiecką, że gdyby nie ci wyzwoliciele ze wschodu, to nie byłoby w ogóle narodu polskiego. To nie jest wykluczone, ale nie można w ten sposób mówić o jakichkolwiek zbrodniach, że jeśli zestawiamy wielką zbrodnię z mniejszą, to ta druga się nie liczy, że nie należy jej oceniać, nie należy wyciągać z niej wniosków. Wyzwolenie, to co do dzisiaj nazywamy wyzwoleniem, to była tak naprawdę szarańcza, to był atak na Polskę, to była po prostu inwazja. Nie możemy nie mówić o tym. Jest coś naprawdę zaskakującego w tym, jak mało możemy znaleźć prostych, przystępnych tekstów na ten temat. Są książki specjalistyczne, są prace naukowe, ale takiej książki, w której zwykły człowiek, niekoniecznie historyk, mógłby przeczytać i zrozumieć, o co chodzi, co naprawdę zdarzyło się w '44, '45, '46 roku dotąd - moim zdaniem - nie było. I tutaj to, co zrobił Darek Kaliński, to jest właśnie próba opowiedzenia o tych traumatycznych, bardzo trudnych wydarzeniach w sposób zwięzły.
Bardzo kronikarski, tak zauważyłam. Wręcz taki - jak depesza z policyjnych komisariatów, wypunktowane dzień po dniu, grabieże całych wsi, gwałty.
Tak, tutaj chodziło o oddanie głosu w dużym stopniu ofiarom. Ludziom, którzy naprawdę to przeżyli, którzy widzieli to na własne oczy. Nie udawajmy, że my - siedząc w wygodnych biurach, mieszkaniach, w XXI wieku, w czasach jednak postępu i kultury - że my możemy oceniać, jak żyli i co znosili ludzie w tych najtrudniejszych dniach w polskiej historii. Tutaj trzeba pozwolić im o tym opowiedzieć i Darek nie próbuje tego sam, na siłę oceniać. Nie próbuje wyciągać wniosków z czegoś, co sam nie przeżył. Próbujemy pokazać, co uważali tam ludzie i pokazać różne spojrzenia. To nie jest książka, która pokazuje tylko jedną możliwość rozumienia tej epoki. Na wyzwolenie różnie reagowano też w '44, '45 roku. Pamiętajmy, Polska była wyniszczona, zdewastowana przez okupację niemiecką, i wielu ludzi naprawdę oczekiwało tego wyzwolenia jak święta, wielu ludzi naprawdę witało kwiatami i z wielką radością sowietów. Natomiast oni po tych pierwszych dniach entuzjazmu...
Nadużyli gościnności, powiedzmy.
Zdecydowanie.
Pan Dariusz Kaliński bardzo obrazowo opisuje grabieże wsi, mieszkańców, mordowanie, gwałcenie. Pisze sam - "spalona ziemia". Ale tak naprawdę największa tragedia jaka nas spotkała to de facto to, iż nasze potyczki z Czerwoną Armią nie zakończyły się w '45.
Tak, pamiętamy wszyscy oczywiście Katyń, ale z jakiegoś powodu nie mówimy o tych zbrodniach, które nastąpiły później. Wydaje się, że była ta jedna olbrzymia zbrodnia stalinowska, w której wymordowano kilkanaście tysięcy polskich oficerów, ale przecież to był tylko początek. W '44, '45 roku wkracza do Polski Armia Czerwona, oni nie zamykają, nie wyzwalają obozów koncentracyjnych. Do dzisiaj mówimy, że Auschwitz zostało "wyzwolone" przez sowietów. To jest absolutna fikcja i kłamstwo. W Auschwitz, kiedy tylko uwolniono tą grupę więźniów to jeszcze tam przebywano, na nowo otwarto ten obóz. Tam byli przetrzymywani i Polacy, i Ślązacy, i Niemcy. Dalej tam umierali ludzie. I takich obozów było ponad sto w całej Polsce. Tak samo dalej działał Majdanek, przeróżne obozy, które dotąd wykorzystywali Niemcy, NKWD na swoje potrzeby wykorzystywało. Stamtąd robiono i punkty przerzutowe na Syberię, gdzie wywożono dalej dziesiątki tysięcy Polaków, tam organizowano fikcyjne procesy, tam ludzi albo zagładzano, albo zamęczano przymusową pracą. Ta eksterminacja i polskiej inteligencji, i polskich elit, polskiego wojska zaczęła się podczas wojny i trwała dalej przez lata 40., 50. Musimy o tym mówić, musimy mówić o tym, że to, jak Polska wyglądała, to do jakiego stanu została doprowadzona, w dużym stopniu nastąpiło już po wojnie, już w tych latach wyzwolenia i braterskiej pomocy.
I niekoniecznie skończyło się wraz ze śmiercią Stalina...
Nie, w żadnym razie. Oczywiście historia nie jest łatwa. Trzeba pamiętać, że perspektywy mogą być różne. Staramy się w tej książce je pokazywać, że rzeczywiście były grupy społeczne, którym to wyzwolenie przyniosło zdecydowaną poprawę. Natomiast jeśli mielibyśmy robić bilans tej sytuacji, w żadnym razie wejście Armii Czerwonej do Polski nie było zdarzeniem pozytywnym. Tutaj nawet nie da się szacować strat ludzkich, nie da się szacować tego, jaki jest rozmiar klęski rozumianej jako gwałt na stu tysiącach kobiet czy niezliczone mordy, ale możemy próbować szacować majątek, który utraciliśmy. Taki absolutnie najbardziej konserwatywny, najbardziej ostrożny szacunek to jest ponad pięćdziesiąt miliardów obecnych dolarów. I to jest tylko takie dobro wywiezione z fabryk, rozmontowane tory, aparatura, maszyny, takie rzeczy najprostsze do obliczenia. Prawdziwy szacunek szedłby w setki miliardów. To są wieloletnie budżety Polski. Do dzisiaj tak naprawdę się z tym borykamy. To, w jakim stanie jest teraz Rzeczpospolita, to że dalej musimy jednak to państwo odbudowywać, dalej musimy doganiać Europę, to jest efekt nie tylko wojny. To jest też efekt jej zakończenia i tego wyzwolenia i pomocy.