Nie milkną echa środowego wystąpienia Powiatowej Inspektor Sanitarnej Jadwigi Caban-Korbas. Urzędniczka w dość nietypowy sposób opowiadała o sytuacji związanej z pierwszym przypadkiem koronawirusa w Polsce. Szef GIS Jarosław Pinkas powiedział, że takie wypowiedzi są "nieakceptowalne".
W środę w słubickim starostwie zebrał się sztab kryzysowy w związku z pojawieniem się pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce. Pacjent trafił do szpitala w Zielonej Górze. Mężczyzna przyjechał z Niemiec, a na co dzień mieszka w Cybince w Lubuskiem.
Podczas konferencji prasowej głos zabrała Państwowa Powiatowa Inspektor Sanitarna Jadwiga Caban-Korbas. I wypowiedź była dość... oryginalna. Kolokwialnym językiem przekazywała nie tylko informacje o samym koronawirusie, ale także o szczegółach życia pierwszego zarażonego Polaka.
Przez cały czas się martwiłam, czy ten pacjent przeżyje - mówiła. Zaczęła także mówić o jego stanie cywilnym, byłej partnerce oraz samej kwestii... wyłudzania danych osobowych.
On się poczuł lepiej i już się odgraża - śmiała się Caban-Korbas. Opowiadała także, że od mężczyzny nie zdobyto informacji, gdzie dokładnie się zaraził. Z jego opowieści miało wynikać, że "pół autokaru (którym wracał z Niemiec) kaszlało". Ja nie wiem, kto kogo poczęstował - powiedziała. Dobra, lecimy dalej z tym - rzuciła.
Zaczęła tłumaczyć, że "koronawirus, to wirus, który pojawił się świeżo". Daje podobne objawy do wirusa grypy. Tym się tylko różni, że jest nowy, że jest prawdopodobnie odzwierzęcy - mówiła.
Podkreślała także, że sytuacja kryzysowa w związku z epidemią jest dla niej męcząca. Ja dziś od rana nie wiem, jak się nazywam, a Cybinka wygląda, jakby ją korniki zjadły, a przynajmniej Biedronka w Cybince - mówiła.
Caban-Korbas postanowiła także przekazać kilka "porad" dotyczących profilaktyki antykoronawirusowej. Nie całujcie się z nikim, kto wykazuje objawy infekcyjne i nie jest mężem. A może i z mężem też nie, bo po co chłopa zarazić - mówiła.
Policję bym prosiła o ewentualną pomoc, gdybym miała jakichś filozofów, którzy nie chcą się kwarantannie poddać - radziła. Stwierdziła także, że osoby nie chcące izolacji prawdopodobnie mają problemy z myśleniem. Przy niedotlenionym mózgu pacjenci zachowują się różnie - mówiła.
Inspektor zaczęła także dziennikarzom śpiewać "Jak się masz, kochanie?".
Szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jarosław Pinkas w rozmowie z Onetem podkreślił, że sprawa jest dla niego bardzo bulwersująca. Takie wypowiedzi są całkowicie nieakceptowalne. Powiatowa Inspektor Sanitarna w Słubicach powinna zostać natychmiast odwołana ze swojego stanowiska - komentował.
Stwierdził, że inspektor naruszyła zasadę pragmatyki zawodowej. Naruszono również ustawę o RODO, poza tym inspektor sanitarny musi być osobą, która emanuje autorytetem. Każda z tych wypowiedzi, ze zdań, nie powinno się tam znaleźć. Styl tych wypowiedzi nie przystaje urzędnikowi tej rangi, jakim jest powiatowy inspektor sanitarny - ocenił Pinkas.
Z tego co wiem, to Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny pierwotnie nie chciał się zgodzić na powołanie tej pani, ale zawsze starostowie to jakoś omijali. Jest to związane z lokalną polityką i jest to dla mnie całkowicie nieakceptowalne - dodał Pinkas w rozmowie z Onetem.
Do sprawy odniósł się także Rzecznik Praw Pacjenta. Poinformował, że wystąpił do starostwa powiatowego o “niezwłoczne wyciągnięcie konsekwencji". RPP oczekuje także wyjaśnień całej sprawy - chodzi oczywiście o ujawnienie prywatnych informacji o pacjencie.
Każdy pacjent ma prawo do ochrony informacji z nim związanych, w szczególności związanych ze stanem zdrowia oraz sytuacją życiową. Pacjent ma także prawo do ochrony jego intymności oraz prywatności. Dotyczy to zwłaszcza osób, u których jest podejrzewane lub potwierdzone zachorowanie. Opinia publiczna ma prawo do aktualnych informacji na temat koronawirusa w Polsce. Nie może się to jednak odbywać z naruszeniem praw pacjenta, ingerencją w życie prywatne, a zwłaszcza w sposób umożliwiający identyfikację pacjenta - napisał rzecznik.