45-letni pacjent, któremu koronawirus nieodwracalnie zniszczył płuca, we wtorek opuści szpital. Życie uratował mężczyźnie przeszczep przeprowadzony w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pan Grzegorz, pracownik medyczny z Tychów, zapewnia, że dziś czuje już się dobrze.
45-letni pan Grzegorz jest pierwszym polskim pacjentem, któremu przeszczepiono płuca z powodu powikłań po Covid-19.
Mężczyzna jest szefem sterylizatorni w jednoimiennym szpitalu zakaźnym w Tychach.
Życie pana Grzegorza udało się uratować dzięki dobrej współpracy lekarzy trzech ośrodków - Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach, gdzie był leczony w pierwszym etapie, Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie leczono go za pomocą ECMO, nazywanego sztucznymi płucami oraz Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Zniszczone przez Covid-19 płuca pana Grzegorza przypominały zupełnie inny narząd - mówi w rozmowie z RMF FM dr Mirosław Nęcki ze Śląskiego Centrum Chorób Serca. "Twardy, mały, z wybroczynami krwotocznymi, zakrzepami" - opisywał spustoszenia, jakie w organie pozostawił po sobie koronawirus.
Pacjent został zakwalifikowany do przeszczepu. Miał szczęście, bo dawca z odpowiednią grupą krwi znalazł się dość szybko. Jego płuca okazały się za duże, zatem przed wszczepieniem lekarze chirurgicznie nieco je zmniejszyli. Transplantację przeprowadza się, kiedy nie ma do niej przeciwwskazań, wówczas jest szansa na powodzenie. Na pewno nie każdy chory, który w przebiegu COVID-19 będzie w takim stanie, jak nasz pacjent, będzie potencjalnym biorcą płuca - zwrócił uwagę kierownik programu transplantacji płuc w Śląskim Centrum Chorób Serca dr hab. Marek Ochman.
Z tego co wiemy, nasz pacjent to ósmy przypadek na świecie przeszczepienia płuc u pacjenta z COVID-19. Trzy zabiegi opisali Chińczycy, jeden Włosi, jeden Austriacy i dwa - Amerykanie. Jesteśmy zatem ósmym ośrodkiem, który wykonał taki przeszczep, ale prawdopodobnie pierwszym na świecie u takiego pacjenta, u którego wykorzystano wcześniej ECMO - dodał.
"Czuję się bardzo dobrze" - zapewnił dziennikarzy pacjent. "Dziękuję wszystkim zespołom za uratowanie mi życia" - dodał.
Według zapowiedzi zabrzańskich lekarzy, pan Grzegorz już we wtorek ma opuścić szpital. W rozmowie z dziennikarką RMF FM Anną Kropaczek powiedział, że nie może się doczekać spotkania z żoną i 2-letnim synkiem. Nie widział swoich bliskich od czerwca, kiedy potwierdzono u niego koronawirusa.
"Ani z dzieckiem, ani z żoną, ani z rodzicami się nie widziałem, więc emocje się pojawią, jak się zobaczymy i będziemy mogli rzucić się sobie w ramiona. Zobaczyć dziecko - to jest najważniejsze. Mam 2-latka, który pewnie zapomniał, jak wygląda ojciec" - powiedział w rozmowie z nami.
Pulmonolog dr Mirosław Nęcki ze ŚCCS ocenił, że proces leczenia pana Grzegorza był "najlepszy z możliwych".
Są różne doniesienia w różnym okresie na temat poszczególnych terapii COVID-19: osocze ozdrowieńców, preparaty przeciwzapalne i przeciwwirusowe. My się dopiero uczymy leczyć tę chorobę. Nie ma jednego skutecznego leku, jednej skutecznej szczepionki. Niestety, niektórzy pacjenci mówiąc po ludzku mają pecha w tym wszystkim i dochodzi do uszkodzenia płuc, czasem serca, nerek, innych narządów i zgonu. Nie wolno lekceważyć tego zagrożenia - podsumował.