Andżelika Borys w tej chwili znajduje się domu, przebywa w areszcie domowym, natomiast niestety nie mogę powiedzieć nic pozytywnego na temat Andrzeja Poczobuta - powiedział rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
W piątek prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys - po rocznym pozbawieniu wolności - opuściła areszt. Borys została zatrzymana w Grodnie 23 marca ubiegłego roku, najpierw za organizację imprezy kulturalnej Grodzieńskie Kaziuki, którą władze uznały za nielegalną. Została za to skazana na 15 dni aresztu, ale dodatkowo zarzucono jej podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na tle narodowym, religijnym i językowym. Według prokuratury, Borys miała działać na rzecz "rehabilitacji nazizmu". Grozi za to od pięciu do dwunastu lat więzienia. Dwa dni po zatrzymaniu Borys zatrzymano również aktywistę ZPB i dziennikarza Andrzeja Poczobuta.
Jasina zapytany na wtorkowej konferencji prasowej o stan zdrowia Andżeliki Borys oraz co dalej z Andrzejem Poczobutem zaznaczył, że "był fake news" w sprawie Poczobuta. Chociaż serce przez chwilę zabiło nam mocniej, że może Andrzej też jest wolny, nawet w tak niedoskonały sposób, jak Andżelika Borys, która znajduje się w areszcie domowym - podkreślił rzecznik MSZ.
Według niego, po tym co Andżelika Borys wycierpiała po tym, znacznie lepiej przebywać "choćby w areszcie domowym, w domu u swojej mamy, niż w więzieniu kobiecym bardzo trudnym i bardzo surowym". Andżelika Borys w tej chwili znajduje się w domu. Odpoczywa i próbuje nabrać sił po tym, co ją spotkało. Liczymy, że nabierze ich na tyle, aby była bardziej obecna we wszystkim, co jest możliwe - powiedział rzecznik MSZ.
Niestety nie mogę państwu powiedzieć nic pozytywnego w kwestii Andrzeja Poczobuta - zaznaczył. Choć staramy się zrobić wszystko - i nie tylko my - aby połączył się ze swoją rodziną - dodał Jasina.
Taki to już jest reżim, wszyscy wiemy, jaki on jest. Ten łut szczęścia, jakim jest wyjście Andżeliki Borys nie powinien nam przesłonić, że istota tego białoruskiego reżimu się całkowicie nie zmieniała i że jest on okrutny nawet wobec tych, którzy do niego przystali dobrowolnie, jak choćby pan Emil Czeczko - zauważył rzecznik MSZ.