Ponad dwieście ton papieru zmarnuje się, bo w wyborach samorządowych głosowała niespełna połowa wyborców, a karty do głosowania musiały być przygotowane dla wszystkich. Koszty wydrukowania niepotrzebnych, bo nie wykorzystanych przez wyborców, kart to przeszło 11 milionów 200 tysięcy złotych.
Teraz wszystkie nieużyte karty muszą być skrupulatnie policzone, zapakowane w paczki, opieczętowane i oddane w depozyt. Zwykle są to sejfy lub szafy pancerne, jakimi dysponują wójtowie i burmistrzowie.
Po oficjalnym zatwierdzeniu wyników wyborów w całym kraju, pełnomocnik do spraw wyborów w danym urzędzie występuje do Państwowego Komisarza Wyborczego o zgodę na zniszczenie kart. W takim zgłoszeniu podawana jest dokładna liczba dokumentów, ale też metry bieżące.
Następnie gminy wybierają firmy, które zajmują się niszczeniem dokumentów i w obecności przynajmniej jednego urzędnika, zadrukowany papier jest niszczony.
Po wyborach samorządowych w całym kraju, w niszczarkach znajdą się ponad 63 miliony kartek papieru. To daje około 205 ton papieru. Dla porównania - każdy z nas w ciągu roku gromadzi średnio blisko 22 kg makulatury.