Ciężarówka użyta w zamachu w Berlinie, w którym zginął m.in. polski kierowca, zostanie przekazana polskim śledczym - poinformowała Prokuratura Krajowa. Śledczy nie podają terminu zwrotu pojazdu.
O przekazanie ciężarówki wnioskował do strony niemieckiej Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Śledczy zwrócili się o przekazanie do polskiego śledztwa ciągnika siodłowego oraz naczepy użytych jako narzędzi do zamachu, do którego doszło na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie - poinformowała PAP Prokuratura Krajowa.
Ciągnik wraz z naczepą są niezbędne w śledztwie, którego przedmiotem jest ustalenie i pociągnięcie do odpowiedzialności sprawcy bądź sprawców zabójstwa obywatela polskiego oczekującego na rozładunek w Berlinie - podała prokuratura.
Polscy śledczy poinformowali także, że prokuratura niemiecka "przekazała dowody bez zastrzeżenia ich zwrotu".
Śledczy z obu krajów ustalają obecnie warunki techniczne przejęcia pojazdu. Niezwłocznie po wydaniu ciągnika siodłowego i naczepy prokurator prowadzący postępowanie oraz funkcjonariusze ABW przystąpią do czynności procesowych, których celem jest zweryfikowanie i ewentualne uzupełnienie ustaleń faktycznych wynikających z czynności przeprowadzonych przez stronę niemiecką - zaznaczono.
Prokuratura nie udziela informacji o terminie zwrotu pojazdu do Polski przez wzgląd na dobro śledztwa - powiedziała PAP Aldona Lema ze szczecińskiej prokuratury krajowej. Jak dodała, "chodzi o zapewnienie prokuratorowi i funkcjonariuszom ABW prawidłowych warunków do prowadzenia śledztwa".
Lema powiedziała także, że prokuratura uzyskała już "bardzo istotne materiały" od włoskich śledczych, do których wcześniej skierowano wniosek o pomoc prawną. Prokurator obecnie zapoznaje się z tymi materiałami i nie udziela szczegółowych informacji na ten temat - dodała Lema.
W weekend niemiecki tygodnik "Der Spiegel" podał, że zamachowiec dokładnie zaplanował swoja akcję, przygotowując się do niej przez kilka tygodni. Proszona przez PAP o weryfikację tych informacji Lema powiedziała, że nie komentuje doniesień mediów.
Kierowca z Polski Łukasz Urban był pierwszą ofiarą zamachu, którego 19 grudnia dokonał Tunezyjczyk Anis Amri. Terrorysta porwał ciężarówkę, zabił polskiego kierowcę, a następnie wjechał 40-tonowym pojazdem w ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina na Breitscheidplatz. W wyniku zamachu 12 osób zostało zabitych, a ponad 50 rannych, wiele bardzo ciężko. Amri został zastrzelony kilka dni później w okolicach Mediolanu.
(az)