Po 4 latach działania ustawy hazardowej wpływy do budżetu z podatku od gier są mniejsze. Największe spadki zaliczają automaty o niskich wygranych, czyli tzw. jednoręcy bandyci. Oficjalnie, bo nieoficjalnie mają się dobrze - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

REKLAMA

Ich właściciele wykorzystują lukę prawną, która pojawiła się po wyroku Trybunału Sprawiedliwości z 2012 roku. W największym skrócie chodzi o wyjaśnienie kwestii prawnych i ewentualną ratyfikację zmian w polskim prawie przez Komisje Europejską. Dopóki tego wyjaśnienia nie ma, każde zatrzymanie automatów kończy się wyrokiem sądowym, często korzystnym dla branży.

Stąd ciche, ale masowe powroty automatów do barów, pizzerii, na stacje benzynowe czy do kiosków w całej Polsce. Tyle, że urządzenia działają w szarej, zupełnie nieobłożonej podatkami strefie - czytamy w gazecie.

(mpw)