"Ta decyzja nie powinna nas niepokoić. Armia ukraińska jest w dobrych rękach. Generał Syrski to wybitny dowódca, zasłużony w tej wojnie" - tak komentował zmianę głównodowodzącego ukraińskiej armii gość Radia RMF24 Bartosz Cichocki. Były ambasador Polski w Kijowie komentował również malejące wsparcie Zachodu oraz medialną narrację kreowaną przez Kreml.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Piotr Salak zapytał gościa Radia RMF24, kim jest generał Syrski i co zmieni jego dowództwo. Do tej pory Ołeksandr Syrski kierował siłami lądowymi Ukrainy. Zdaniem eksperta zasłużył się przede wszystkim przy obronie Kijowa we wczesnej fazie wojny. Wtedy wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej - komentował Cichocki.
To jest dowódca niezwykle ceniony, kochany wręcz przez swoich żołnierzy. On jest blisko z nimi, to nie jest generał zza biurka - mówił były ambasador RP w Kijowie.
Generał Syrski znany jest również z mniejszej medialności, trzyma się z dala od mediów społecznościowych. Zdaniem eksperta może to bardziej sprzyjać przywództwu politycznemu Ukrainy.
Ta decyzja (o zmianie dowodzącego) nie powinna nas niepokoić. Armia ukraińska jest w dobrych rękach. Generał Syrski to jest wybitny dowódca, zasłużony w tej wojnie - mówił Bartosz Cichocki.
Prowadzący pytał, co zmieni objęcie przez generała dowództwa. Zdaniem Cichockiego ulec zmianie powinna przede wszystkim strategia. Podkreślał jednak, że aby działania armii ukraińskiej były skuteczne potrzebne jest dalsze wsparcie Zachodu.
Jak mówił prowadzący Piotr Salak, Zachód jest coraz mniej konsekwentny we wspieraniu Ukrainy. Zdaniem jego gościa dostrzega to naród ukraiński. To jest na pewno dojmujący problem, takie rosnące poczucie osamotnienia - twierdził rozmówca.
Zdaniem eksperta opinia publiczna w krajach zachodnich, w tym także w Polsce ma problem z zaakceptowaniem wysokich wydatków na pomoc zbrojną w innym kraju. Według Cichockiego, aby to zmienić, należy nauczyć się rozmawiać z przywódcami i społeczeństwem Zachodu.
Dziennikarze odgrywają tu ogromną rolę. Jak wytłumaczyć znaczenie tego, co się dzieje na Ukrainie, jako sprawy, która bezpośrednio dotyka podatników i w Polsce, i w państwach bałtyckich, i w zachodniej Europie, i za oceanem? - komentował gość.
Bartosz Cichocki wspominał również o zapowiadanych przez polskie organizacje rolnicze protestach na granicy z Ukrainą. Protesty na granicy to może być bardzo, bardzo duży kłopot.
Wspieranie Ukrainy to dla Zachodu ograniczenie wydatków i rozlewu krwi - dodaje Bartosz Cichocki. Jego zdaniem powinno to również ograniczyć obecną destabilizację na świecie.
To, co się dzisiaj dzieje na przykład na Morzu Czerwonym, gdzie atakują statki towarowe, to, co widzimy (...) na Bliskim Wschodzie czy w relacjach Iranu np. ze społecznością międzynarodową, to jest wszystko poczucie tego, że Rosja bezkarnie może deptać prawo międzynarodowe - powiedział Cichocki.
Ekspert stwierdził, że liczba agresorów na świecie zwiększy się, jeżeli nie zmusimy Rosji do powrotu do sprawiedliwości. Będziemy musieli wkrótce wysyłać nie tylko broń i pieniądze, ale także swoich braci i ojców na konflikty w bardzo oddalone punkty globu - mówił były ambasador Polski w Kijowie.
Jego zdaniem najprostszym sposobem, aby tego uniknąć, jest pomoc Ukrainie.
Nie milkną komentarze po rozmowie Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem. Prowadzący zapytał swojego gościa, czy Zachód wierzy w wygłaszane przez przywódcę Rosji słowa. Według Cichockiego musimy brać pod uwagę taką możliwość. Są regiony, gdzie rola USA jako takiego sędziego światowego czy policjanta światowego nie jest akceptowana i musimy na poważnie brać narrację rosyjską, nie traktować naszej wersji, nie traktować prawdy jako oczywistości - podkreślał.
Polacy i nasi sojusznicy powinni być aktywni w tych miejscach na świecie, w których prawda o agresji rosyjskiej na Ukrainę nie jest oczywista - zaznaczał ekspert.
Takie pytanie zadał Cichockiemu prowadzący. Zdaniem gościa spekulowanie, kiedy zakończy się ten konflikt, jest stratą czasu.
Nikt, łącznie z prezydentem Zełenskim i prezydentem Putinem nie wie, kiedy i jak się ta wojna zakończy - odpowiedział ekspert. Jego zdaniem powinniśmy skupić uwagę na tym, co jesteśmy w stanie kontrolować - na logistyce czy pomocy obronnej.
Piotr Salak pytał również o dobiegające od państw zachodnich głosy, sugerujące, że w Europie znajdujemy się na krawędzi wojny.
Komentator podkreślił znaczenie ogólnej gotowości nie tylko wojsk, ale i ludności cywilnej. Chodzi o to, żeby po prostu konfliktowi zapobiec przez to, że będziemy do niego gotowi - zaznaczał były ambasador. Jego zdaniem istotne jest również to, aby przestać utożsamiać przynależność do Sojuszu Północnoatlantyckiego, jako wyznacznika nietykalności.
Opracowanie: Jakub Kulig