Święta Bożego Narodzenia na pokładzie lodołamacza spędzali polscy naukowcy, którzy są w drodze do opuszczonej polskiej bazy na Antarktydzie. Gdy dopłyną na miejsce, w przyszłym roku chcą rozpocząć tam badania geologiczne.
Polscy naukowcy są już u wybrzeży Antarktydy Wschodniej. To jest ekspedycja rosyjska, dlatego pozostała część załogi będzie świętować dopiero siódmego stycznia. Czwórka geofizyków z Polski teraz spotyka się w niewielkiej kajucie. Tam w wigilijny wieczór przełamaliśmy się chlebem - tak opisuje to z pokładu lodołamacza, w rozmowie z naszym reporterem przeprowadzonej za pomocą telefonu satelitarnego, profesor Monika Kusiak. Nasza maleńka choineczka ze światełkami już od kilku dni stoi w kajucie, mamy kajutę przyozdobioną. Poprosiłam też o przygotowanie ryb na świąteczny stół - opowiada profesor Monika Kusiak z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.
Ryby, a także sałatki, chleb i ciasta są na stole na pokładzie lodołamacza. Wśród życzeń, które trafiły do polskich naukowców, głównie drogą satelitarną, często były te, by zrealizowali swój plan: dopłynęli do Oazy Bungera na Antarktydzie, siedemnaście tysięcy kilometrów od Polski i tam reaktywowali polską stację badawczą.
Polacy po ponad czterdziestu latach wracają do opuszczonej bazy na Antarktydzie. Badania geologiczne będą prowadzić na terenie najstarszej polskiej stacji w Antarktyce.
Jest to miejsce, które znajduje się po przeciwnej stronie ziemi w stosunku do Alaski i Kalifornii. Tam generują się bardzo silne wstrząsy sejsmiczne. Unikatowość tego miejsca polega na tym, że są tam skały. Podłoże skalne wychodzi na powierzchnię, jest otoczone lodami Antarktyki, ale mamy bezpośredni dostęp do skał podłoża. Na tych skałach stoi baza, na tych skałach postawimy nasze instrumenty. Dzięki temu będziemy mogli wnieść bardzo istotny wkład, uzyskamy nowe dane obserwacyjne dotyczące stanu jonosfery, pola magnetycznego i budowy wnętrza Ziemi. Dzięki temu lepiej zrozumiemy Ziemię. Ziemia jest najważniejszym obiektem we wszechświecie. Nasze badania mają charakter planetarny, nie będziemy tam poszukiwać gazu łupkowego czy węgla, będziemy starali się zrozumieć ziemię - opisywał jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy profesor Marek Lewandowski z Polskiej Akademii Nauk.
Jako geochemik izotopowy, który zajmuje się badaniami wieku Ziemi, mam nadzieję na pobranie próbek skalnych, w których będę mogła określić wiek geologiczny Ziemi i ewentualne korelacje tego fragmentu Antarktydy z Australią i Indiami. Wszystkie próbki przywieziemy do Polski i będziemy je tutaj badali - dodaje profesor Monika Kusiak.
"Jesteśmy członkami ekspedycji rosyjskiej, 67. Russian Antarctic Expedition. Dopływamy do Stacji Mirny" - taką informację nasz dziennikarz otrzymał tuż przed Świętami Bożego Narodzenia od polskich naukowców. W czasie tegorocznych Świąt ominął nas chaos świąteczno-przygotowawczy, chaos kolejkowy. Cieszymy się, że jesteśmy tu we czworo na pokładzie lodołamacza, drzwi do naszej świątecznej kajuty są oczywiście otwarte dla pozostałych członków załogi - zapewnia profesor Monika Kusiak.
Na Antarktydę popłynie czwórka polskich naukowców, wśród nich prof. Monika A. Kusiak - geolog, geochemik izotopowy, prof. Marek Lewandowski - geofizyk, geolog, paleomagnetyk, prof. Wojciech Miloch - fizyk jonosfery oraz dr Adam Nawrot - geograf i geomorfolog.
Stacja, na terenie której będą pracować, to najstarsza polska stacja antarktyczna, która zbudowana została w 1957 roku przez Związek Radziecki, a następnie przekazana w darze Polsce. W styczniu 1959 roku przemianowano ją ze Stacji Oazis (Oaza) na Stację im. Antoniego B. Dobrowolskiego, a w 1991 roku użyczona została Instytutowi Geofizyki PAN.