Chcą zalegalizować kokainę, prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, a w planach mają także porwanie prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Satyryczna niemiecka partia Die Partei zdobywa coraz większe poparcie.

REKLAMA

Die Partei (czyli po prostu "partia") powstała w 2004 roku. Jej założycielami byli redaktorzy satyrycznego magazynu "Titanic", a obecnym liderem organizacji jest urodzony w Stambule komik Serdar Somuncu. Choć partia robi wszystko, by nie wyglądać na "poważną", to w 2014 roku udało im się zdobyć jedno miejsce w europarlamencie - w Brukseli zasiadł Martin Sonneborn. Wielokrotnie załapali się także na dotacje z budżetu.

Teraz Die Partei zyskuje coraz więcej fanów w internecie. Obecnie satyryczna grupa na portalach społecznościowych ma niewiele mniej fanów niż skrajnie prawicowa AfD, która na fali polityki antyimigracyjnej zyskuje poparcie w Niemczech. Samozwańczy "minister propagandy" partii Shahak Shapira (satyryk urodzony w Izraelu) ogłosił, że zamierza "naprawić internet", przejmując ponad 30 grup na Facebooku, na których zbierali się sympatycy AfD. Do tego Shapira ogłosił, że Die Partei rozpocznie kampanię reklamową na... stronach pornograficznych.

Cele partii politycznej są niczym innym jak frazesami, o głoszenie których zazwyczaj oskarża się "poważnych" polityków. Die Partei domaga się bowiem m.in. "dwa razy tyle sprawiedliwości, ile domaga się SPD". Wszelkie skargi dotyczące niesprawiedliwości chcą natomiast tłumić... przemocą. W kwestiach imigracyjnych chcą ustalić "górną granicę liczby uchodźców", która ma być co roku ustalana na nowo, bo przecież Niemcy "nie mogą przyjąć więcej uchodźców niż Morze Śródziemne".

Partia chce także porwać Recepa Tayyipa Erdogana w odwecie za aresztowanie w Turcji dziennikarza Deniza Yucela. Satyrycy chcą zwabić prezydenta do Niemiec (nie precyzując jak), a następnie go zamknąć i zaproponować wymianę więźniów. Kiedy Yucel wyjdzie na wolność to... Erdogan dalej ma zostać w zamknięciu.

W swoim manifeście Die Partei głosi, że wszelkie referenda zostaną anulowane, jeśli głosujący nie będą w stanie odpowiedzieć na proste pytania, typu "co jest stolicą Paryża".

Choć wątpliwym, by Die Partei przekroczyło próg wyborczy 5 proc., to ich taktyka przejmowania mediów społecznościowych może w przyszłości stać się istotnym elementem rozgrywek "liczących się" polityków.

(az)