Stanisław Mrowca, pierwszy w karierze trener Justyny Kowalczyk, liczy na trzy medale biegaczki w mistrzostwach świata w Val di Fiemme. Z podobnym optymizmem na jej starty patrzy inny jej były szkoleniowiec, Krzysztof Jarosz. Jego zdaniem, największe szanse na zwycięstwo Kowalczyk będzie miała w biegu na 30 km stylem klasycznym.
Mrowca również wierzy, że na swoim koronnym dystansie Kowalczyk zajmie miejsce na podium, a po medale sięgnie także, jego zdaniem, w sprincie techniką klasyczną i biegu łączonym na 15 km. Trudniej będzie jej zaś w biegach na 10 km techniką dowolną oraz w sztafecie 4x5 km.
W sztafecie może być różnie, a czy pobiegnie na 10 km - zobaczymy. Oczywiście Justyna w każdym swoim starcie będzie toczyć zaciętą walkę głównie z Norweżkami Marit Bjoergen i Therese Johaug, ale jest bardzo mocna i w wysokiej formie - ocenia Mrowca.
Według szkoleniowca, Bjoergen nie pomogą w starciu z Kowalczyk stosowane ostatnio różne - jak to określa - wybiegi. Wycofanie się ze startu w niedzielnym biegu na 10 km techniką dowolną PŚ w szwajcarskim Davos to była niezła kombinacja. Tym blefem, kolejnym w tym sezonie, wprowadziła pewną nerwowość, bo teoretycznie tak do końca nie wiadomo, jaka jest jej obecna forma. Justyna jednak nie da się nabrać i na pewno Norweżki nie zlekceważy - podkreśla Mrowca, który pracował z najlepszą polską biegaczką w klubie Maraton Mszana Dolna w latach 1996-98.
Z wielkimi nadziejami na start swojej byłej podopiecznej czeka także Krzysztof Jarosz, który trenował Kowalczyk razem ze Stanisławem Mrowcą. Liczy przede wszystkim na złoty medal w biegu na 30 km stylem klasycznym. Liczę też na bardzo dobry występ w sprincie, który będzie rozgrywany stylem klasycznym. Może do dwóch medali doda też trzeci w biegu łączonym - przewiduje Jarosz.Jego zdaniem, w sprincie i biegu łączonym największą rywalką Kowalczyk będzie Bjoergen, natomiast w biegu na 30 km Polka będzie rywalizować przede wszystkim z Therese Johaug.
Jarosz podkreśla także, że trasy biegowe w Val di Fiemme będą pasować zawodniczce z Kasiny Wielkiej. Nie brak tam bowiem dość ciężkich podbiegów. Gdybym miał porównywać tę trasę do innych, to jest ona trudniejsza niż ta z igrzysk olimpijskich w Vancouver, ale łatwiejsza niż w Soczi - podsumowuje.(MRod, edbie)