"Jasno daliśmy do zrozumienia, że nie mieliśmy nic wspólnego z tym, co się stało w Rosji. To była część walki wewnątrz rosyjskiego systemu" - powiedział Joe Biden. Prezydent USA po raz pierwszy publicznie skomentował ostatnie wydarzenia w Rosji.
Biden powiedział, że podczas sobotniej rozmowy z przywódcami Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii wszyscy zgodzili się, by "nie dawać Putinowi żadnych wymówek, by obwinić za to Zachód".
Jasno daliśmy do zrozumienia, że nie byliśmy w to zamieszani. Nie mieliśmy z tym nic wspólnego. To była część walki wewnątrz rosyjskiego systemu - powiedział amerykański prezydent podczas wydarzenia w Białym Domu dotyczącego infrastruktury internetowej.
Był to jego pierwszy publiczny komentarz do buntu szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Jak ocenił Biden, jest zbyt wcześnie, by definitywnie ocenić "dokąd to zmierza".
Wcześniej telewizja CNN poinformowała, że podczas trwającego kryzysu przedstawiciele USA przekazali Kremlowi dwa główne sygnały: że Waszyngton oczekuje od nich zapewnienia bezpieczeństwa amerykańskiej ambasady, oraz że Ameryka nie zamierza mieszać się do sprawy.
Zobaczymy, jakie będą skutki tego wszystkiego. Ale niezależnie od tego, co nastąpi później, będę nadal zapewniał, by nasi sojusznicy i partnerzy byli z nami blisko skoordynowani w odpowiedzi na sytuację - oznajmił Biden. Zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek odbędzie rozmowę z jednym z przywódców, z którym nie miał okazji porozmawiać wcześniej. Nie zdradził, o kogo chodzi.
Biden powiedział też, że zapewnił w rozmowie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, że niezależnie od dalszych wydarzeń, będzie nadal wspierał Ukrainę.
Jak donosi w poniedziałek Reutera, już we wtorek administracja USA prawdopodobnie ogłosi kolejny pakiet uzbrojenia dla Ukrainy wart pół miliarda dolarów.
W jego skład mają wejść m.in. kolejne 30 bojowych wozów piechoty Bradley i 25 kołowych wozów opancerzonych Stryker.