Wojna i chleb – to główne tematy dzisiejszego raportu brytyjskiego ministerstwa obrony na temat sytuacji w Ukrainie. Codzienna analiza wykonywana jest w Londynie na podstawie dostępnych informacji wywiadowczych.
Według najnowszej analizy, wojska rosyjskie starają się okrążyć ufortyfikowane pozycje obronne w Donbasie. W ręce Rosjan wpadła miejscowość Kreminna, miasto w obwodzie ługańskim. Zacięte walki toczą się o Izium i Kramatorsk, gdzie w ataku rakietowym na dworzec kolejowy zgniło prawie sześćdziesiąt osób, w tym pięcioro dzieci.
Trwają przygotowania do obrony Zaporoża, gdzie spodziewany jest atak z południa.
Brytyjskie ministerstwo analizuje sytuację nie tylko pod kątem militarnym. Zdaniem jego analityków, wojna wpłynie na obniżenie o 20 proc. tegorocznego zbioru płodów rolnych. To z kolei będzie miało wpływ globalnie na ceny zboża, co z kolei może zaburzyć bezpieczeństwo w mniej rozwiniętych regionach naszego globu.
Jak zauważają brytyjscy analitycy, skutki rosyjskiej agresji na Ukrainę będą odczuwane poza granicami tego kraju długo i to w wielu dziedzinach życia.
Brytyjskie ministerstwo obrony nie ujawniło dokładnej liczby Challengerów, które wysłane zostaną do Polski. Mają wypełnić dziurę, jaka powstała po przekazaniu przez polską armię Ukraińcom maszyn T-72. Orientacyjnie można określić rozmiar tej transakcji.
Informację taką przekazał mediom były dowódca Zjednoczonych Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii, generał sir Chris Deverell. To maszyny, które brytyjska armia ma na stanie, a które nie będą modernizowane. Jest ich w sumie prawie 80. Ale jak podkreśla, najpierw Challengery do Polski trzeba przerzucić, a potem wyszkolić czołgistów. Generał Deverall uważa, że może to potrwać nawet miesiące.
Jeśli Polska już przekazała swoje czołgi Ukrainie, w międzyczasie nasza armia pozostanie z osłabionym zapleczem czołgowym, dopóki brytyjskie Challengery nie staną się w pełni operacyjne.
Zdaniem generała Deveralla NATO w końcu zaczyna dostrzegać, że w żywotnym interesie sojuszu leży to, by Rosja nie wygrała wojny - stąd między innymi dzisiejsze spotkanie w Ramstein, gdzie tematem dyskusji będzie rozszerzenie pomocy militarnej dla Ukraińców. W końcu sojusz dostrzega związek między zbrojeniem Ukrainy a obroną samego paktu północnoatlantyckiego. Bez względu na to, czy tego chcemy czy nie, już mamy do czynienia z konfliktem między militarną machiną Zachodu a rosyjską armią.
Co warte zaznaczenia, Ukraińcy przestali mówić głośno o żołnierzach państw NATO walczących w Ukrainie i strefie zakazu lotów, a im mniej słów na ten temat, tym współpraca z sojuszem lepiej się układa. Zauważają to także generałowie w Moskwie, co oczywiście nie jest bez naczynia dla dalszego przebiegu wojny i ewentualnej eskalacji konfliktu.