Nadal stoimy wobec groźby zamachów - ogłosił premier Belgii Charles Michel. Z tego powodu Rada Bezpieczeństwa Narodowego zdecydowała o przedłużeniu najwyższego poziomu alertu antyterrorystycznego w Brukseli do następnego poniedziałku. Jak donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, wśród mieszkańców miasta decyzja ta wywołała zaskoczenie, a nawet szok.
Belgijska Rada Bezpieczeństwa Narodowego postanowiła, że w Brukseli utrzymany zostanie najwyższy, czwarty stopień alertu antyterrorystycznego, zaś w pozostałych częściach kraju obowiązywać będzie alert trzeciego stopnia.
Nadal, jak i w niedzielę, stoimy wobec groźby - mówił premier Charles Michel na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady, które trwało trzy i pół godziny. Według jego słów, potencjalnymi celami ataków nadal mogą być centra i ulice handlowe oraz transport publiczny.
Równocześnie jednak Michel poinformował, że od środy restrykcje będą stopniowo zmniejszane. Chcemy stopniowo wracać do normalności. Szkoły w Brukseli, a także metro zostaną otwarte w środę. W przypadku metra będzie się to działo sukcesywnie - ogłosił szef rządu.
Jak donosi nasza dziennikarka, decyzja ws. alertu antyterrorystycznego co najmniej zaskoczyła mieszkańców Brukseli. Choć wszyscy spodziewali się, że alert może być przedłużony, to jednak niewiele osób przypuszczało, że taki poziom zostanie utrzymany aż do poniedziałku. Zaskakujące jest, jak zauważa Katarzyna Szymańska-Borginon, także stopniowe zmniejszanie od środy restrykcji - alert będzie utrzymany na tym samym, najwyższym z możliwych poziomie, a równocześnie dzieci będą musiały iść do szkoły. Premier zapewnił wprawdzie, że bezpieczeństwa szkół będą strzegły dodatkowe siły policyjne, ale wszystko to nie zmniejsza niepewności i lęku, które od soboty towarzyszą mieszkańcom Brukseli.
Belgijska prokuratura poinformowała z kolei o oskarżeniu i śledztwie toczącym się wobec kolejnego mężczyzny, który brał udział w paryskich zamachach. Oskarżony - jak podano - przebywa w areszcie.
Zwolnionych zostało natomiast 15 osób zatrzymanych podczas niedzielnej operacji służb, przeprowadzonej w różnych miejscach w rejonie Brukseli i Charleroi na południe od belgijskiej stolicy. Zwolniono także dwie osoby z pięciu zatrzymanych w poniedziałek w rejonie Brukseli i Liege.
Łącznie o udział w zamachach z 13 listopada oskarżono zatem czterech podejrzanych.
W serii krwawych ataków zginęło 130 osób, a ponad 300 zostało rannych.
(edbie)