Polska zajęła trzecie miejsce w drużynowym konkursie skoków narciarskich mistrzostw świata w szwedzkim Falun. Wygrała ekipa Norwegii, na drugiej pozycji uplasowała się Austria.
Ekipa biało-czerwonych wystąpiła w składzie: Piotr Żyła, Klemens Murańka, Jan Ziobro, Kamil Stoch. Najlepiej wypadł w niej Stoch, który w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej uplasował się na trzeciej pozycji. Pierwsze miejsce zajął Austriak Stefan Kraft, drugie Norweg Anders Bardal.
Mistrz świata na dużej skoczni Niemiec Severin Freund w drugiej serii oddał najdłuższy skok w historii obiektu - 143 m, ale próba nie została uznana za rekordową, gdyż była podparta.
Podopieczni trenera Łukasza Kruczka powtórzyli osiągnięcie z 2013 roku z mistrzostw świata w Val di Fiemme. Po pierwszej serii w Falun byli na czwartej pozycji. Prowadziła Norwegia przed Japonią i Austrią.
W ekipie biało-czerwonych najlepszą próbę - 129,5 m miał Stoch, skaczący w ostatniej grupie. Żyła wystąpił w pierwszej i uzyskał 123 m. Po jego występie Polska była czwarta.
W drugiej grupie Klemens Murańka skoczył 120,5 m i wyprowadził zespół na trzecie miejsce. W trzeciej Jan Ziobro doleciał jednak tylko do 116. metra i biało-czerwoni spadli na piątą pozycję.
Sytuację uratował dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi. Stoch miał najlepszą próbę w ostatniej grupie - 129,5 m i po pierwszej serii wyprowadził zespół na czwartą lokatę. Polska miała 407,9 pkt. Na trzeciej pozycji była Austria z dorobkiem 410,5 pkt. Liderzy Norwegowie zgromadzili 429,9 pkt, a drudzy Japończycy - 411,8 pkt.
W serii finałowej apetyty polskich kibiców na dobry wynik wzrosły już po pierwszej grupie skoczków, gdy Żyła doleciał do 123. metra i zespół awansował na trzecie miejsce.
W jeszcze lepsze nastroje licznie zgromadzonych fanów w biało-czerwonych barwach wprowadził Murańka. Miał najlepszą próbę w swojej grupie - 128 m i Polska w klasyfikacji zawodów znalazła się na drugiej pozycji. To była także "zasługa" Austriaka Michaela Hayboecka, który uzyskał tylko 122 m i jego zespół spadł na trzecie miejsce.
Drugie miejsce ekipy trenera Kruczka utrzymał Ziobro. Po słabszym skoku w pierwszej serii, w finale debiutant w mistrzostwach świata nie zawiódł, skoczył 125,5 m i Polska utrzymała pozycję wicelidera, choć wyprzedzała ekipę Austrii tylko o 0,8 pkt.
O tym, który zespół stanie na drugim stopniu podium - Polacy czy Austriacy - miały zadecydować skoki ostatnich zawodników. Miejsce na najwyższym stopniu było już praktycznie zarezerwowane dla Norwegii.
W walce o srebrny medal jako pierwszy wystąpił Gregor Schlierenzauer. Austriak, który w pierwszym skoku miał tylko 119 m, w finale błysnął formą, wylądował na 129. metrze. Stoch stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Aby utrzymać drugą pozycję, musiał mieć próbę taką samą lub nawet lepszą.
Skoczek z Zębu tym razem nie pokonał utytułowanego Austriaka. Wylądował na 126. metrze, o trzy bliżej od rywala, dostał także niższe noty za styl i zapewnił drużynie brązowy medal. Taki sam jak dwa lata temu w Val di Fiemme.
Faworyzowana ekipa Niemiec zajęła piąte miejsce. Za nimi znaleźli się Słoweńcy, z liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Peterem Prevcem na czele.
(mal)