Koronawirus wygnał kierowców z salonów nowych aut i przerzedził ruch w serwisach, chociaż koncerny motoryzacyjne błyskawicznie zaczęły sprzedawać auta przez internet, a pracownicy dilerów samochodowych czasem zabierają od klienta auta do naprawy - pisze piątkowa "Gazeta Wyborcza".
Pandemia koronawirusa postawiła branżę motoryzacyjną w Unii Europejskiej
przed kryzysem bez precedensu - wskazało Stowarzyszenie Europejskich
Producentów Samochodów (ACEA). Od tygodnia stopniowo produkcję samochodów
zawiesiły już praktycznie wszystkie fabryki w Europie, a w ślad za nimi
produkcje zawieszają lub przynajmniej ograniczają dostawcy części dla
motoryzacji - czytamy w "Wyborczej".
Ograniczenia w zgromadzeniach - jak pisze dziennik - wymiotły też klientów z
salonów motoryzacyjnych. Sprzedaż nowych samochodów praktycznie nie
istnieje. Wydawane są jeszcze zamówione wcześniej pojazdy czy samochody do
flot, ale już niewielka sprzedaż - powiedział gazecie Jakub Faryś, prezes
Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM).
Robert Mularczyk z polskiego przedstawicielstwa Toyoty, która jako jeden z
pierwszych u nas koncernów wprowadziła ofertę zakupu aut z domu przez internet,
przyznał z kolei w rozmowie z "GW": "przewidujemy, że w marcu
sprzedamy o połowę aut mniej, niż planowaliśmy". A jeden z
przedstawicieli władz koncernu Renault ujawnił, że obecnie aż o 90 proc. spadły
zamówienia na niektóre modele aut tej firmy - mówi.