Utrzymywanie moratorium na wiercenia naftowe w Zatoce Meksykańskiej uniemożliwi nam wywiązanie się ze zobowiązań - ostrzegł koncern BP. Chodzi o odszkodowania dla poszkodowanych w wyniku katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej.
Jak podał "New York Times", BP zawiadomił Kongres, że jeśli uchwali on ustawę blokującą mu możliwość otrzymania nowych pozwoleń na wiercenia naftowe w szelfach przybrzeżnych, nie będzie miał funduszy na wypłacanie odszkodowań za straty spowodowane wyciekiem ropy do zatoki po wybuchu na platformie wiertniczej Deepwater Horizon.
Firma ostrzegła też, że zakaz dalszych wierceń postawi pod znakiem zapytania udział BP w sfinansowaniu ambitnego planu naprawy szkód w Zatoce Meksykańskiej. Pod naciskiem administracji prezydenta Baracka Obamy BP zobowiązał się do odłożenia 20 miliardów dolarów ze swoich aktywów na specjalny fundusz, z którego w najbliższych czterech latach będzie się wypłacać odszkodowania.
Koncern obiecał też przekazać 100 milionów dolarów fundacji wypłacającej rekompensaty robotnikom z platform wiertniczych, którzy stracili pracę z powodu zamrożenia wierceń naftowych w zatoce na dużych głębokościach. Przyrzekł też przeznaczyć 500 mln dolarów na finansowanie programu badań skutków wycieku ropy.
Eksploatacja ropy w Zatoce Meksykańskiej stanowi 11 procent światowej produkcji ropy BP. Firma twierdzi, że musi kontynuować prace w zatoce, aby wywiązać się ze swoich zobowiązań płatniczych.
Tymczasem władze stanowe i federalne, jak również osoby prywatne naciskają na dodatkowe fundusze od BP.
Gubernator stanu Luizjana Bobby Jindal ponowił w tym tygodniu żądanie, by BP sfinansował pięcioletni plan testowania, certyfikacji i promocji żywności pochodzącej z owoców morza z zatoki.
Na katastrofie ucierpiał szczególnie sektor połowów krewetek - specjalność Luizjany.