"Dziś z niepokojem patrzę, jak kwestia uchodźców jest rozgrywana politycznie i wyborczo" – stwierdził marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Ocenił, że "z punktu widzenia moralności sprawa tych, co uciekają z Syrii czy Iraku oraz Afryki jest bezdyskusyjna". "Nie można im zamknąć drzwi albo powiedzieć: niech ci ludzie śpią sobie pod drzewem, bez pomocy" - mówił. Dodał, że nie rozumie obaw Polaków związanych z obecnością wyznawców islamu w naszym kraju. "To nie terroryści przedzierają się przez zasieki" - stwierdził.
Bogdan Borusewicz podkreślił w rozmowie z PAP, że dziwią go "głosy polityków skierowane przeciw przyjmowaniu przez Polskę uchodźców", a także nieobecność polityków opozycji na środowym spotkaniu z premier Ewą Kopacz. Powiedział, że jako "skażony działalnością w opozycji antykomunistycznej" oczekuje, że także w polityce jest miejsce na "uczciwość i przede wszystkim na moralność, że to nie jest gra bez żadnych granic, barier".
Jeśli powiemy: nas ten kłopot nie dotyczy, to musimy przygotować się na to, że niedługo np. Włochy nie będą reagowały na agresję rosyjską. Będą mówili: to nie nasza sprawa - tłumaczył Borusewicz. Dodał, że nie chciałby, by Polska protestowała przeciwko przyjęciu dodatkowej liczby uchodźców w imieniu Grupy Wyszehradzkiej.
Marszałek Senatu ocenił, że dzielenie Europy sprawą uchodźców jest dla Polski większym zagrożeniem niż przyjęcie - w razie potrzeby - kilkunastu tysięcy uchodźców. Przypomniał też, że w latach '90 w Polsce wsparcie znalazło 90 tys. uchodźców z Czeczenii, w której trwała wówczas wojna. Nawiązał również do wezwania papieża Franciszka, by przyjmować uchodźców. Odpowiedź na ten apel jest trudna, ale dla Polski - niezbędna, Polacy nie mogą zamykać się na ludzkie nieszczęście - podsumował.
(mn)