Lider U2 Bono mówił w Kongresie USA o Polsce w niezbyt dobrym kontekście. Padały zarzuty o nacjonalizm - relacjonuje z Waszyngtonu korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.
Bono przemawiał przed połączonymi Izbami Senatu i Izby Reprezentantów. Wzywał członków Kongresu, by podjęli natychmiast działania w celu rozwiązania kryzysu imigracyjnego w Europie i narastającej fali nacjonalizmu.
To wówczas właśnie podkreślał, że nacjonalizm to zagrożenie. I zaznaczył, że niektóre europejskie kraje coraz silniej odwracają się w stronę skrajnie prawicowych poglądów. Powiedział, że to już jest nawet hipernacjonalizm.
Jako przykład podał dwa kraje: Polskę oraz Węgry.
Zaznaczył, że to osłabia jedność Europy. Bono uważa, że to prowadzi do tego, że Stary Kontynent - tak zmieniający się - nie będzie w stanie uporać się z poważnymi wyzwaniami.
Trzeba jasno podkreślić, że Bono dotąd był znany z podziwu dla Polski. W 1983 roku wydał singiel, który był hołdem dla nas za walkę z komunizmem. Na koncercie w Berlinie w 2015 roku przed utworem New Year's Day ucałował polską flagę.
(j.)